Wszystko jest w pewnym sensie grą i trudno się z tym nie
zgodzić. Intencje często pozostają ukryte, a działania mają charakter
taktyczny. Bezkompromisowa szczerość i spontaniczność mogą nas dużo kosztować.
Inteligencja emocjonalna potrzebna jest właśnie po to, żeby mówić ludziom to co
chcą usłyszeć. A także żeby umieć analizować własne reakcje i tym lepiej je
kontrolować. Podobnie jak my próbujemy manipulować, sami też podlegamy takim
próbom. Makiaweliczna teoria inteligencji mówi wręcz, że zdumiewające
możliwości naszego mózgu w znacznym stopniu zawdzięczamy właśnie
manipulacyjnemu wyścigowi zbrojeń. Staramy się przewidywać posunięcia bliźnich,
a oni nasze. Umiejętności społeczne, takie jak nawiązywanie i utrzymywanie „odpowiednich”
przyjaźni, rozpoznawanie motywów ludzkich i korzystanie z cudzej wiedzy, przy
jednoczesnym maskowaniu swoich zamiarów, są znacznie ważniejsze od inteligencji
logicznej czy zasobu wiedzy. Przynajmniej z punktu widzenia społecznej
rywalizacji.
Roztacza to dosyć ponurą perspektywę cynicznego świata,
gdzie największe możliwości czekają wirtuozów lawirowania, a autentyczność i
bezpretensjonalność dobre są dla zbuntowanych nastolatków. Jest to jednak tylko
część prawdy. Wartości które przyjmujemy przejawiają się właśnie tym, że
jesteśmy w stanie poświęcić pewne atrakcyjne szanse po to, żeby je realizować.
W przeciwnym wypadku nie byłyby żadnymi wartościami. Oczywiście w imię prawdy
lepiej nie mówić nauczycielowi, że jest debilem, co nie znaczy, że jedyną opcją
jest lizusostwo. Lepiej też nie zadzierać z agresywnym i nieobliczalnym kolegą,
lecz nie trzeba upodabniać się do niego. Bywa też, że prawda może kogoś zranić
i czasem nie warto jej mówić. W rzeczywistości pełnej napastujących nas
akwizytorów, bombardujących nas reklam i rozbudzanych w nas ambicji, ciężko
czasami nie dać się zwariować. Sądzę jednak, że warto być możliwie prawdziwym.
Że warto być sobą. Jeżeli to stracisz, nic Ci tego nie wynagrodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz