Życie jest wiecznym nienasyceniem, dlatego je pożeramy.
Nasze pasje i aktywności to zaspokajanie głodu życia. Żyć znaczy chcieć, a
pragnąć znaczy mieć czegoś za mało. Im więcej chcesz tym żyjesz bardziej, a im
bardziej jesteś zainteresowany tym życie ciekawsze. Mechanizm ten pozwala
zachować równowagę pomiędzy pragnieniem a przyjemnością. Pragnienie każe nam
dążyć do satysfakcji, ale jest ona ulotna, dzięki czemu nie pogrążamy się w
samozadowoleniu i idziemy dalej. Przekraczanie kolejnych granic oznacza rozwój
emocjonalny, intelektualny i społeczny. Stajemy się bogatsi o nowe
doświadczenia, wiedzę i umiejętności.
Natura zainstalowała w naszych mózgach coś co nazywamy
ośrodkiem nagrody. Modeluje on naszą percepcję tak żebyśmy dążyli do zachowań
potencjalnie korzystnych z ewolucyjnego punktu widzenia, czyli mówiąc wprost,
żebyśmy zaspokajali biologiczne potrzeby. Ponieważ nasi przodkowie (jak i my
sami) przyszli na świat w konsekwencji popędu seksualnego, nazywać go możemy
popędem życia. Dlatego seks jest taki przyjemny. Żeby przekazywać swoje geny
musimy jednak zapewnić sobie przetrwanie, a zatem jeść i pić. Z drugiej strony
musimy rywalizować, gdyż to zwiększa szanse nie tylko nasze, ale również
naszego potomstwa. Zarówno konsumpcja jak i „życiowe” osiągnięcia są zatem
postrzegane przez nas jako nagrody, co skłania nas do podejmowania
ukierunkowanego wysiłku.
Niestety człowiek jest istotą dużo bardziej złożoną niż
pozostałe gatunki. Niespotykane dotąd zdolności umysłowe pozwoliły nam stworzyć
kulturę, która narzuciła naszej naturze nowe ramy. Ponieważ natura, co wynika z
samej jej istoty, jest niezmienna, możemy ją co najwyżej „oszukiwać”. I w tym
tkwi właśnie paradoks toksycznych przyjemności. Udało nam się je ujarzmić czyli
wyzwolić ze swej pierwotnej funkcji, aby służyły swoistemu neurologicznemu
onanizmowi. Nadmiar żywności sprawia że jemy więcej niż potrzebujemy, bo
przecież to przyjemne. Materialnie też rozwijamy się wysoko ponad
egzystencjalne minimum, po to tylko by z rozkoszą „zwyciężać”. Świadomie unikamy
prokreacji ciesząc się kopulacją. Wprowadzamy też do organizmu różne substancje
pobudzające układ nagrody.
Nadwaga, wyścigi szczurów, niż demograficzny czy alkoholizm
– to wszystko skutki bezrefleksyjnej pogoni za przyjemnościami. Wyrzeczenie się
ich prowadziłoby natomiast do ascezy, a przecież to przyjemności nadają życiu
smak. Dzisiejsze czasy wymagają szczególnie świadomego życia, gdyż przyjemności
oferuje się nam niemal na tacy. Często korzystanie z nich jest jak kupowanie
niepotrzebnych rzeczy, bądź też zatracanie się w hazardowej rozgrywce. Bez
wewnętrznej dyscypliny i umiarkowania, a także nadającego sens celu,
nienasycenie może pożreć nas samych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz