Nasłuchałem się już w życiu mądrości, bo każdy człowiek
myśli że jest najmądrzejszy. To złudzenie jest powszechne. Czasami słuchasz
durniów żeby sprawić im przyjemność, a oni wtedy się rozkręcają. Opowiadają o
swoim „niezwykłym” życiu, święcie przekonani że ich słowotok robi na Tobie
odpowiednie wrażenie. Jeśli nie okażesz im że jest inaczej, a tym bardziej
udasz łatwowiernego głupka, bufonada może nawet przekroczyć granice śmieszności
i stać się żałosna. Chociaż gdybym nagrywał wszystkie monologi jakich się
stałem odbiorcą, odsłuchując je na zimno zobaczylibyśmy cwaniaka i naiwniaka.
Ten pierwszy potrzebuje drugiego żeby poprawić sobie samopoczucie. Ten drugi
nie ma kumpli, jest w jakiś sposób zależny od mędrca albo ma jakiś ukryty
interes który realizuje. Obaj się dopełniają.
Życie budujemy wzajemnie się uzupełniając. Jeśli w relacji
nie ma wzajemnych interakcji nie ma też o niej mowy. To paradoksalne, lecz
nawet w stosunku kat-ofiara mamy do czynienia z wymianą „korzyści”
psychologicznych. Choćby dlatego niektóre męczennice wiążą się kilkukrotnie z
damskimi bokserami. Nie wynika to raczej z pecha, tylko z automatycznie
odtwarzanego wzorca osobowościowego. Podobna symbioza występuje pomiędzy
alkoholikiem i osobą współuzależnioną, czy też wiecznie znajdującą się w
tarapatach i spieszącą na ratunek. Choć nie można czynić z tego reguły,
niekiedy nawet gwałt może być rzeczywiście sprowokowany zachowaniem kobiety.
Amerykański psychiatra Eric Berne wini za niektóre przestępstwa seksualne
kobiecą grę w „Spadaj frajerze”, gdzie pożądanie mężczyzny jest celowo
pobudzane po to, aby podniecić go i ostatecznie wyszydzić. Innym przykładem
kobiecej gry seksualnej może być „Walczcie ze sobą”, gdzie obiekt pożądania
antagonizuje dwóch adoratorów.
Stworzona przez Erica Berne’a koncepcja nosi nazwę analizy
transakcyjnej. Według niej relacje międzyludzkie przybierają postać transakcji
psychologicznych, czyli gier mających „nagrodzić” nas określonym zachowaniem
drugiego człowieka, choć często może to prowadzić do skutków wręcz
masochistycznych. Niemniej brak oczekiwanej reakcji, a więc podjęcia gry i
postępowania wedle jej niepisanych reguł, zabija relację. Psychiatra wymienia
cały katalog takich gier. Rozgrywają się one we wszystkich aspektach
egzystencji. Dajmy na to pracownik opieki społecznej może grać w „Ja tylko
próbuję pomóc”, gdzie udaje że stymuluje klienta do aktywności, ten zaś
pozoruje np. poszukiwanie pracy. Kryminaliści grać mają natomiast często w
„Policjantów i złodziei”, gdzie kluczową rolę odgrywa nie tyle chęć zysku ile
emocje, a działania przestępcze podejmowane są „dla sportu”. Można też grać w
„Głupka”, co sprawi że otoczenie będzie mniej od nas wymagać. I tak dalej.
Choć teorię analizy transakcyjnej należy traktować z pewnym dystansem (w
swojej oryginalnej formie skażona jest psychoanalitycznymi kalkami), zyskała
ona spore uznanie i traktowana jest raczej poważnie. Wskazuje ona na
automatyzmy jakie wyzwalać w nas mogą określone sytuacje, wymuszające
uczestnictwo w czyjejś grze, przy czym w różnych relacjach wcielać się możemy w
różne role. Katalog gier stworzony przez Berne’a z pewnością jest niekompletny
i nadal otwarty. Poza tym warianty gier mogą być w różny sposób modyfikowane w
zależności od czynników kulturowych. Analiza transakcyjna jest jednak inspirującym
spojrzeniem na złożoność stosunków międzyludzkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz