Małe gnojki z wytrwałością godną lepszej sprawy uczą się
palić papierosy. A jest to nauka trudna. Pierwszy papieros zawsze dusi, a
organizm buntuje się przeciwko serwowaniu mu rakotwórczego świństwa. Niestety
oznacza to, że szczyl nie umie palić, a to obciach. Więc gówniarz trenuje
wdechy i wydechy, aż przestanie kaszleć. Udaje że delektuje się śmierdzącą
mgiełką, aż jego organizm uzależni się od nikotyny. Wtedy aplikacja trucizny
koić będzie głód nikotynowy i niwelować wynikające z niego napięcie fizjologiczne,
a więc rzeczywiście poprawiać samopoczucie. I odtąd smarkacz będzie ćmił pety,
co może spowodować nowotwór, zawał albo inną cholerę. Przez ponad dekadę
oddawałem się temu absurdalnemu zniewoleniu, co wynikało po części z
młodzieńczej dekadencji. Powinienem się za to przeprosić.
I za wiele innych rzeczy zresztą również. Za sam fakt, że
widziałem życie w czarnych barwach. Nie mogę się jednak wyzwolić z wrażenia, że
moje złe samopoczucie było uzasadnione – że brakowało mi wolności, dlatego
musiałem ją pozorować. Ciekawa sprawa z tą wolnością... Kiedy nie możemy czegoś
mieć chcemy tego najbardziej. A kiedy musimy coś robić, mamy ochotę postąpić
odwrotnie. Każdy człowiek potrzebuje swobody i możliwości wyboru, a gdy mu się
ją ogranicza usiłuje odzyskać kontrolę nad rzeczywistością. Mówimy wtedy o
oporze psychicznym, czyli reaktancji. Przejawiać się może ona niekiedy w
zupełnie bezsensownych formach, takich jak przysłowiowe odmrożenie sobie uszu
na złość mamie. W takim wypadku jedynym celem buntu jest zademonstrowanie
własnej niezależności.
Wobec powyższego widzimy słabość opresyjnego systemu
wychowawczego, choć niektórzy z rozrzewnieniem wspominają czasy pruskiej
dyscypliny, kiedy liniałów i pasków używano do zadawania bólu. Mały gnojek
często sięga po papierosa, alkohol czy amfetaminę właśnie dlatego, że jest
bezsilny i jest to jedyny sposób wyrażenia siebie. Osobiście wolałbym żeby moje
dziecko nie chodziło do kościoła, miało kolczyk w nosie i zielone włosy niż
udowadniało jak bardzo ma w dupie zakazy i nakazy. Krytyczna percepcja jest
przecież oznaką myślenia, a koniecznym etapem rozwoju tożsamości jest
poszukiwanie granic własnego indywidualizmu. Kształtowanie się osobowości nie
może jednak zaburzać socjalizacji, która dąży do pewnej niezbędnej standaryzacji
zachowań. To trudny orzech do zgryzienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz