Friedrich Nietzsche należy do najbardziej kontrowersyjnych
filozofów w historii. Z całą pewnością pozostawił po sobie kilka zgrabnych
cytatów. Co do całokształtu jego dorobku zdania są jednak podzielone. Choć
niektórzy widzą w tych „naukach” elementy protonazistowkie, inni uważają taką
interpretację jego spuścizny za mylną i wynikającą z ignorancji. Nadczłowiek
miał bowiem być genialnym indywidualistą, a nie rasistą. Samorodnym arystokratą
ducha. Dzieli też stosunek myśliciela do chrześcijaństwa, uzależniony od
przyjętego światopoglądu.
Nie ma wątpliwości, że religia chrystusowa budziła w
Nietzschem całkowitą odrazę. Jej egalitaryzm kłócił się z jego przekonaniem o
kulturowej i intelektualnej wyższości światłych jednostek nad bydlęcym
motłochem. Słabość uważał za niegodną litości, siłę zaś za wartość samą w
sobie. Nie wgłębiając się już w to jak to się miało do jego prywatnego życia, z
pewnością kolidowało z przesłaniem Jezusa. Nietzsche był wielkim
piewcą buddyzmu – religii widzącej w ludzkich pragnieniach przyczynę wszelkich
nieszczęść. Na drodze pogmatwanego teoretyzowania pogodzić ją zdołał ze swoją
„wolą mocy”.
Chaotyczne przemyślenia Nietzschego najlepiej pokazują, że
dostrzegamy w przejawach rzeczywistości to co chcemy w nich dostrzec. Dobro
wywodzić możemy zarówno z chrześcijaństwa, judaizmu, buddyzmu, jak i marksizmu.
Tak czynił choćby Erich Fromm, namiętny analityk wszystkich tych doktryn.
Podobnie jest ze złem. Szukamy potwierdzenia, a nie zaprzeczenia naszej
percepcji. A na ogół życie jest bardziej prozaiczne niż wzniosłe idee. Nie
przywiązywałbym się więc do nich zbytnio. Każdy sam najlepiej wie co daje mu
siłę. Niech moc będzie z Wami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz