Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 marca 2018

POTĘGA ALGORYTMÓW

Maszyny niepostrzeżenie zapanowały nad naszym światem, i to nie dokonując brutalnej inwazji, tylko uzależniając nas od „ułatwień”. W dzisiejszych czasach wolimy filmować niż naprawdę coś zobaczyć i inscenizować swoje życie żeby odpowiednio je dokumentować. Oddaliśmy technologii nie tylko swój wizerunek i życiorys, ale też możliwość tropienia naszych cyfrowych śladów czy rzeczywistej lokalizacji. Poddawani jesteśmy permanentnej i totalnej inwigilacji, i to na dodatek na własne życzenie. Wielki Brat nie wydaje nam się bowiem zagrożeniem – dzięki profilowaniu zawsze odgaduje nasze najskrytsze życzenia. Personalizacja mediów wzmacnia już i tak obecne w percepcji mechanizmy konfirmacyjne, każące nam preferować informacje potwierdzające naszą tożsamość. W ten sposób zamykamy się w „bańkach filtrujących”, czyli przestrzeniach działania samonapędzających się algorytmów, wzmacniających nasze racje niezależnie od ich treści. Fenomen wirtualnej sieci pragnień polega właśnie na tym, że każdy znajduje w niej to czego szuka.

Oczywiście nie chodzi jednak o to, żeby nam zrobić dobrze. Celem jest raczej dostosowanie się do potrzeb konsumenta, którego walutą jest klikalność. Społeczeństwo informacyjne w cyfrowym wydaniu stało się jednym wielkim rynkiem pragnień, na którym każda informacja ma swoją cenę. Dlatego przedstawiana jest właśnie tym którzy potencjalnie skłonni są ją „kupić”. Wpływ świata wirtualnego na ten „realny” jest już zresztą tak duży, że nie sposób ich dziś od siebie oddzielić. Internet stał się częścią rzeczywistości intersubiektywnej, podobnie jak inne konstrukty kulturowe. Wierzymy w niego tak samo jak w pieniądz i zbawienie poprzez gadżety, bo tak naprawdę wszystko stało się już jednym wielkim rynkiem. Filozoficzne dociekania stały się zbędne odkąd wszyscy uwierzyliśmy w to, że rodzimy się po to żeby konsumować i sprzedawać, co poniekąd ma i swoje dobre strony. Lepsze to niż dżihad, nazizm czy bolszewizm. Lecz paradoksem jest, że nieograniczony dostęp do zasobów informacyjnych zamiast budzić potrzeby poznawcze może izolować nas w wydzielonych dla nas „bańkach”.
 


Najciekawsze natomiast jest to, że przy pomocy czystej matematyki maszyny potrafią niekiedy rozpoznać nas lepiej niż ludzie. Choć sami poszukujemy w danych statystycznych wzorów i zależności, oraz zestawiamy je w rachunki prawdopodobieństwa, nie jesteśmy w stanie dorównać maszynom pod względem mocy obliczeniowej. Co prawda zaawansowane systemy programowe przetwarzające struktury danych nazwaliśmy na cześć naszego mózgu „sieciami neuronowymi”, lecz w zakresie stawiania prognoz potrafią już przewyższać ludzkie umysły. Zwłaszcza tak zwane „głębokie sieci neuronowe”, zdolne są nie tylko do działania bez nadzoru, ale też uczenia się i pewnej dozy kreatywności w optymalizowaniu samych siebie. Wymaga to ogromnej ilości współdziałających autonomicznych procesorów i wprowadzonych do nich danych oraz informacji o związkach między nimi, a również rezygnacji z linearnej logiki na rzecz reorganizowania sieci po każdym nowym doświadczeniu. Dzięki takiej plastyczności maszyny potrafią już diagnozować raka trafniej od lekarzy – trafność ich diagnozy sformułowanej w ciągu zaledwie sekundy, potwierdziła się w aż 94% przypadków!!! Haczykiem jest to, iż nie w pełni rozumiemy jak komputerom udaje się osiągać taką „wiedzę”, więc nie wiadomo czy możemy im w pełni zaufać.

Niemniej obliczać można prawidłowości o jakich nam się w ogóle nie śniło. Na podstawie zdjęcia twarzy „głęboka sieć neuronowa” była w stanie prawie bezbłędnie rozpoznać orientację seksualną, choć nikt nie jest w stanie odpowiedzieć czym twarz geja czy lesbijki różni się od facjaty heteroseksualnej. Pewne przesłanki wskazują też, że maszyna wychwytywała pewne wzorce kulturowe – na przykład bejsbolówka na głowie świadczy raczej o heteroseksualności mężczyzny. W każdym bądź razie wyobrazić sobie możemy sytuację, w której maszyny będą w stanie „prześwietlać” nas w stopniu znacznie większym niż skłonni to jesteśmy sobie wyobrazić, co szczególnego wymiaru nabiera w realiach gromadzenia dużych, zmiennych i różnorodnych zbiorów danych (big data). Pewni chińscy naukowcy ogłosili na przykład, że można matematycznie rozpoznawać cechy wyglądu predestynujące do popełnienia przestępstwa. Prognozowanie zbrodni niczym w dickowskim „Raporcie mniejszości” budzi jednak zrozumiałe kontrowersje. Jeśli już jednak rozpoczął się technologiczny wyścig zbrojeń, spodziewać się możemy, że wielcy tego świata dołożą wszelkich starać (i funduszy) żeby móc rozgryźć każdego. Nie wiadomo tylko co z tego wyniknie.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz