Łączna liczba wyświetleń

piątek, 16 marca 2018

CHEMICZNY CUD

Kiedyś wierzyliśmy, że Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo, więc rozum i uczucia mają swoje korzenie w duszy. Lecz już Darwin formułując swoją teorię musiał przyznać, że niezwykłe cechy naszego umysłu zawdzięczamy ewolucji. Ogniwem łączącym nas z prymitywnymi nawet żyjątkami są emocje, z których dopiero wykształciła się nasza emocjonalna moralność. Dzięki wysoce rozwiniętym zdolnościom poznawczym stworzyliśmy kulturę organizującą ekspresję naszych uczuć, lecz nadal pozostały one stanami doświadczanymi przez organizm, a nie bezcielesne „ja”. I choć nasze uczucia nadają głębię naszej egzystencji, w wieku dwudziestym ostatecznie przyznać musieliśmy, iż doświadczamy ich dzięki chemii. Okazało się, że nawet opiewana przez poetów miłość erotyczna jest w gruncie rzeczy procesem chemicznym. Może nie brzmi to zbyt romantycznie, ale wcale nie czyni kochania bardziej racjonalnym. Wobec zachodzących w naszej głowie samoistnych reakcji pozostajemy bowiem bezsilni. Metafora polującego na nas amora jest więc nadal trafna.


Jeśli więc zastanawiasz się co ona w nim widzi, to możliwe że sama tego dokładnie nie wie, tylko racjonalizuje swoje stany emocjonalne. Albo bowiem ktoś nas rozpala, albo pozostaje nam obojętny mimo swych usilnych starań. Oczywiście wyodrębnić można pewien katalog cech które można uznać za atrakcyjne „wabiki”, lecz sprawa jest znaczenie bardziej zindywidualizowana. Nieświadomie przyciąga nas woń partnera który zapewni nam najzdrowsze genetycznie potomstwo, to znaczy nie tylko zdrowego, ale też genetycznie najbardziej od nas różnego. Taka różnorodność zapobiega dublowaniu się błędów genetycznych. Kiedy już mózg rozpozna dobry „materiał” na związek, uruchamia miłosny program – zaczyna produkować działającą podobnie do amfetaminy fenyloetyloaminę, uzależniając nas od obiektu naszej miłości. Właśnie dlatego jesteśmy wobec niego tak bezkrytyczni, a „zauroczenie” tak ekscytujące. Z czasem powracamy jednak do normalności, a przywiązanie regulują inne hormony takie jak wydzielająca się pod wpływem dotyku oksytocyna czy uspokajające endorfiny.


Co znamienne miłość rozgrywa się w układzie limbicznym, a nie w korze mózgowej, co wskazuje na jej czysto biologiczną funkcję. Kulturowy etos miłości romantycznej ukształtowany został przez poezję trubadurów wykorzystujących motyw erotycznego niespełnienia – miłość rycerza do zamężnej lub przewyższającej go pozycją niewiasty, niemożliwą do skonsumowania ze względów honorowych. W tej sytuacji pocieszeniem stawały się marzenia, wiersze i służba swojej pani w celu zdobycia jej serca. Lecz był to tylko przejaw swoistej sublimacji – wyrafinowania jakie nadaje sens cierpieniu. Dla średniowiecznego człowieka najważniejsze znaczenie miały wszakże złożone przed Bogiem przysięgi. Na poziomie pragnień miłość zawsze dąży do erotycznego spełnienia i zaspokojenia, przez co wszystkie wyznania, spacery i kolacje przy świecach, choć z pewnością urzekające i budujące odpowiedni nastrój, bez cienia cynizmu uznać należy za element gry wstępnej – właściwy gatunkowi ludzkiemu taniec godowy, ukazujący zaangażowanie i osobowość potencjalnego wybranka.



Ewentualne odrzucenie zalotów może natomiast prowadzić do wielkiego cierpienia i dlatego staje się nierzadko przyczyną zachowań autodestrukcyjnych lub wręcz agresywnych, jak miało to miejsce ostatnio w Rybniku, gdzie nieszczęśliwy zalotnik próbował zasztyletować parę młodą. Pozbawiony nadziei na miłość mózg odrzuconego młodzieńca dosłownie zwariował i wyładował swoją rozpacz na ludziach „winnych” – w jego mniemaniu – nieszczęściu które go spotkało. Dlaczego zatem ewolucja wyposażyła nas w mechanizm czyniący z nas niekiedy zdesperowanych narkomanów na głodzie? Fizjologicznie walka o miłość jest dla organizmu walką o przetrwanie – zakochani w sobie rodzice znacznie lepiej zajmowali się spłodzonym przez siebie potomstwem. Podobnie jak inne stworzenia monogamiczne ludzie mają dodatkowy fragment DNA w genie kontrolującym receptory wazopresyny, która skłania samców do opieki nad potomstwem i przeganiania rywali. Trzeba się nami długo opiekować zanim staniemy się samodzielni, bo jesteśmy bardzo skomplikowani. Ale dzięki naszym dużym mózgom potrafimy też nadal kochać osoby stare, chore i bezpłodne. I to właśnie jest prawdziwa magia miłości!!!    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz