Łączna liczba wyświetleń

sobota, 3 marca 2018

DOPING WEWNĘTRZNY

Mówi się, że szklanka może być w połowie pełna lub pusta – w zależności od tego na jakim aspekcie się skupimy. I podobno dlatego optymiści są radośni, a pesymiści smutni. Bo jedni szukają pozytywów, a drudzy negatywów. Kluczem do szczęścia jest nastawienie, lecz czy to jak interpretujemy rzeczywistość jest kwestią świadomego wyboru? W końcu wszyscy wolelibyśmy cieszyć się życiem, niż zadręczać się problemami. Okazuje się, że optymizm leży w naszej naturze – większość mózgów nie tylko odrzuca negatywne scenariusze przyszłości, ale też przecenia swoje mocne strony, co skutkuje powszechnym złudzeniem ponadprzeciętności. Optymizm jest więc złudzeniem, choć też koniecznym warunkiem podejmowania wyzwań i ignorowania porażek. Jeśli jednak optymiści widzą świat przez różowe okulary, to czy pesymiści patrzą przez czarne? Przeczy temu zjawisko tak zwanego depresyjnego realizmu – potwierdzona przez psychologów skłonność cierpiących na łagodną depresję do dokładniejszego postrzegania świata.
 


Jak to możliwe? Otóż nasz mózg zazwyczaj koncentruje się zwłaszcza na tym, żebyśmy czuli się
komfortowo. Stąd właśnie iluzje optymizmu. Dzięki autowaloryzacji nie dostrzegamy tego, że jesteśmy przeciętniakami jakich wielu i lepiej wypadamy we własnych porównaniach społecznych. Odpowiadają za to pewne filtry percepcji, chroniące nas przed niekorzystnymi dla nas informacjami (mechanizmy obronne). Zaburzenia obszarów mózgu odpowiedzialnych za filtrowanie niekorzystnych informacji prowadzą do depresji, która z kolei sama się nakręca mnożąc demotywujące prognozy. To też wyjaśnia paradoks wyjątkowej kreatywności wypływającej niekiedy z wewnętrznego niespełnienia. Umiarkowana depresja wyostrza zmysły – zmusza do wnikliwszego analizowania sytuacji, ostrożności i samokrytycyzmu. Niepoprawny optymizm może z kolei prowadzić do lekceważenia ryzyka i niepotrzebnych strat. Jak wykazał laureat Nobla w dziedzinie ekonomii, psycholog Daniel Kahneman, naturalną konsekwencją hura-optymizmu nader często bywają katastrofy finansowe.


Wbrew temu to optymizm jest motorem rozwoju. Gdyby bowiem wszyscy prawidłowo szacowali ryzyko zazwyczaj by go w ogóle nie podejmowali. Pozytywne nastawienie ma więc walor motywacyjny. Do podjęcia jakiejkolwiek aktywności konieczne jest przecież przeświadczenie o jego powodzeniu, a pasywność z góry wyklucza taką możliwość. Gdyby nie wiara w to, że możemy zmieniać się poprzez rozwój, nie byłoby inwestycji, treningów czy radosnej twórczości. Wiara w to, że możemy być coraz lepsi, umożliwia rozkwit naszego potencjału. Życie jest swego rodzaju narkotykiem – osiągane przyjemności i sukcesy, a nawet miłość, powodują wydzielanie się w mózgu określonych substancji nagradzających nas za określone dążenia i trudy. W przeciwieństwie do amfetaminy czy heroiny te naturalne narkotyki nie zaburzają jednak chemicznej gospodarki naszego mózgu, ani nie wyniszczają organizmu. Sprawiają za to, że chcemy zmierzać do określonych celów nadających sens naszej egzystencji. Że chcemy więcej. I nawet jeśli nieco zawyżają naszą samoocenę, wszyscy potrzebujemy takiego „kopa”.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz