Społeczeństwo informacyjne opiera się na technologii i
wiedzy. Technologia umożliwia przepływ wiedzy, a wiedza tworzenie technologii.
Tyle że wartościowa wiedza nie zawsze ma wymiar technologiczny, a w przesyłanej
wiedzy nie brakuje informacji śmieciowych. W tej dynamicznej rzeczywistości nic
nie zwalnia nas od krytycznego myślenia, choć wydaje się, że nie ma dzisiaj nic
prostszego niż sprawdzić jakąś informację. To co otrzymamy będzie jednak tylko
wynikiem pracy wyszukiwarki, opartym na wirtualno-społecznym dowodzie
słuszności. Nawet w sieci, która jest przecież najbardziej demokratycznym
medium, nie wszyscy mają równy dostęp do powszechnej świadomości. Z kolei media
profesjonalne realizują określone interesy swoich mocodawców. Nakłada się na to
jeszcze brak czasu i energii poznawczej odbiorców wiadomości żeby rozkładać
serwowaną im papkę na czynniki pierwsze. Dochodzi więc do wszczepiania w mózgi
całych pakietów gotowych pewników. Zaczyna się to zresztą już od
sformalizowanej edukacji.
Gotowe matryce poznawcze ułatwiają podejmowanie decyzji,
lecz prowadzić mogą do percepcyjnych ograniczeń z których ciężko się wyzwolić.
Z raz przyjętym poglądem trudno się potem rozstać, tym bardziej jeśli się z nim
wręcz utożsamiamy. Na przykład prawdopodobieństwo, że papież porzuci
katolicyzm jest raczej nikłe. Ale religia jest tutaj szczególnym przypadkiem
gdzie za wielką cnotę uchodzi trwanie przy twierdzeniach nonsensownych i
rozpatrywanie ich w kategoriach „tajemnic wiary”. Nie sposób dyskutować z kimś
kto z założenia nie zamierza przyjmować żadnych argumentów. Na drugim biegunie
mamy natomiast scjentyzm, czyli pogląd przypisujący ostateczną rację naukom
przyrodniczym. Lecz poznanie naukowe wymaga zawsze wnioskowania i
interpretacji, a procesy myślowe często przebiegają różnymi ścieżkami. W
konsekwencji zalewa nas morze teoretycznego pluralizmu, gdzie autorytety
naukowe przyjmować mogą zupełnie przeciwstawne koncepcje (choćby że wszechświat
będzie się kurczył lub rozszerzał).
Teorie kwantowe mówią nawet, że można jednocześnie być żywym
i martwym (jak słynny kot Schrodingera), co zupełnie kłóci się ze
zdroworozsądkową mądrością ludową. A kiedy nasze spekulacje potwierdzają się,
tak jak w wypadku ostatniego spektakularnego odkrycia tak zwanej „boskiej
cząstki”, świat wcale nie staje się przez to bardziej uporządkowany. Wręcz
odwrotnie – tak naprawdę okazuje się, że życie to kosmiczne szaleństwo. Gdyby
nie istniejący przez ułamek sekundy bozon Higgsa nie byłoby dzisiaj
oddziaływania spowalniającego cząsteczki i nadającego im masę, a więc także
grawitacji i oddziaływania elektromagnetycznego. Czyli niewiele brakowało, żeby
to wszystko co nas otacza się kupy nie trzymało. A w kolejce czekają już
następne fizyczne byty postulowane, jakieś wyniki równań matematycznych które rozgałęziają
się i rozciągają w nieskończoność. Jednocześnie tylko częściowo potrafimy
zrozumieć funkcjonowanie naszego mózgu – nie jesteśmy w stanie zbudować
syntetycznej świadomości, bo oprócz sztucznej inteligencji spreparować
musielibyśmy emocje, to co nadaje nam wolę. Naszą duszę. Bez głodu, pragnienia
i lubieżności nie ma nas. Bez ciekawości i chciejstwa, rozwoju i kierunku.
Dlatego żyjmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz