Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 9 maja 2016

NOWY WSPANIAŁY ŚWIAT

Maszyny zawładnęły naszym życiem. Staliśmy się od nich zależni. Nie będąc ich użytkownikami wykluczymy się bowiem ze społeczeństwa informacyjnego, czyli ze społeczeństwa w ogóle. Bez urządzeń takich jak komputer niemożliwe jest dziś prowadzenie jakiejkolwiek działalności. Bez telefonu jak bez ręki. A jednocześnie niewielu z nas rozumie ich działanie. Elektroniczne gadżety to dla większości ludzi magiczne pudełka. Kiedy czarodziejski złom szwankuje pomóc może tylko osoba posiadająca wiedzę tajemną. Rozwija się więc swoisty kult technologii, ze swoimi kapłanami, rytuałami i przykazaniami. Błogosławieństwem są sprawne systemy informatyczne. Pomimo panoszącej się biurokracji, prawdziwą władzę nad światem sprawuje ten kto moderuje przepływ informacji.

Potentatem w tej branży jest Google. Dzięki swojej wyszukiwarce ma dostęp do najbardziej wrażliwych danych i może nas profilować, co wykorzystuje w celach komercyjnych. W naszym profilu osobowym zapisuje czego szukaliśmy, jakim urządzeniem się posługiwaliśmy i z jakiej lokalizacji. Zna też więc nasze preferencje i miejsca pobytu. Wie z kim się kontaktowaliśmy. Oczywiście korzystanie z tych „dobrodziejstw” cywilizacji jest dobrowolne, tyle że wykluczenie cyfrowe pozbawia nas szeregu możliwości. Podobno ci którym naprawdę zależy na anonimowości, na przykład siatki pedofilskie czy terrorystyczne, posługują się jakimiś innymi sieciami informatycznymi niż internet. Zwykli obywatele szukają jednak dostępu do zawartych w nim treści, a jest to najszersza platforma informacyjna na świecie. Internetem jest zaś Google.

Wiadomości, filmy i muzyka. Dokonywanie zakupów i śledzenie przesyłek. Bankowość internetowa. Fora tematyczne i blogi. Wreszcie portale społecznościowe (nie mówiąc już o stronach pornograficznych, które należą do najbardziej popularnych). Wszystko to czyni zasoby internetu naszym wirtualnym tlenem – protezą języka bez którego nie umiemy się już komunikować. Wschodzące pokolenia, nie znające innej rzeczywistości niż ta cyfrowa, dla nich niemal naturalnej, posługiwać się już będą jakąś inną mentalnością. Już widać pewne jej objawy, takie jak zautomatyzowany syndrom grupowego myślenia, co otwiera nowe możliwości dla „demokratycznej” manipulacji czyli moderowana opinii publicznej. Przykładem może być choćby niedawna egipska rewolucja, zainicjowana przez internetową aktywność Waela Ghonima, szefa Google do spraw marketingu na Bliski Wschód i Afrykę Północną.

Pomijając jednak politykę, chodzi przede wszystkim o wyciąganie od nas pieniędzy, więc rewolucja informacyjna sama będzie się nakręcać. Urządzenia telekomunikacyjne już są absurdalnie wielofunkcyjne, a to oznacza totalny wyścig nowości z opłacanymi celebrytami kreującymi dziwaczne potrzeby. Mniej będzie zwykłej komunikacji, a więcej emotikonów, linków i filmików. Podobnie jak było w przypadku telewizji, nie doprowadzi to pewnie do prognozowanej przez tradycjonalistów katastrofy społecznej, ale trwale zmieni kulturę masową. Profilowanie pogłębi bowiem atomizację, serwując nam wirtualny świat który będzie się do nas dostosowywał. Po drugie, jak znudzeni użytkownicy telewizyjnych pilotów, część internetowego ludu utonie w chaosie informacyjnym, dryfując przez sieć w kierunku wiecznego niedojebania.       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz