Ewolucja mózgu umożliwiła człowiekowi rozumowanie, czyli
stawianie pytań. Miało to przełomowe znaczenie dla rozwoju cywilizacji –
zarówno technicznego jak i kulturowego. Dzięki aktywności intelektualnej
możliwe było tworzenie nowych urządzeń i udogodnień oraz rozwiązań
organizacyjnych. Przy okazji człowiek rozumny, czyli homo sapiens, zaczął się
zastanawiać skąd pochodzi i dokąd zmierza. Potrzeba filozoficznego wyjaśnienia
bytu wykształciła myślenie magiczno-religijne, nadające sens tragediom tak
nieuchronnym jak śmierć. W tym momencie człowiek był jednak jeszcze tylko
częścią natury – pierwotne religie animistyczne nie odmawiały pierwiastka
duchowego zwierzętom czy roślinom, a nawet przyrodzie nieożywionej, rzekom czy
kamieniom. Ale z czasem człowiek coraz bardziej uświadamiał sobie swój
szczególny status, co znalazło wyraz w różnych koncepcjach antropocentrycznych.
W skrajnym założeniu Ziemia i wszystkie organizmy zostały
stworzone w intencjonalnym procesie po to aby służyć człowiekowi – a w zasadzie
mężczyźnie, bo kobietę Bóg dołożył mu dla rozrywki. Oczywiście nie wyjaśnia to
po cholerę włóczy się po tej planecie różne pasożytujące na nas robactwo, ale
przyjmijmy że miało nas karać za grzechy. Przez długie wieki sensu życia
upatrywano bowiem w służbie Wielkiemu Stwórcy, co nie przeszkadzało zresztą
jego sługom w bezpardonowej walce o dobra doczesne. Biedocie zaś obiecywano
wyrównanie rachunków na „tamtym świecie”. Naukowa rewolucja odebrała świętym
księgom literalne znaczenie. Najpierw geolodzy zakwestionowali biblijny wiek
Ziemi, a potem Darwin dowiódł że jesteśmy zwierzętami. Oczywiście prowadzić to
musiało do filozoficznych przewartościowań.
Chociaż jesteśmy zwierzętami, nie da się ukryć że
zwierzętami szczególnymi. Dlatego pytanie o istotę człowieczeństwa wciąż
pozostaje wielkim pytaniem. Niektórzy wskazują na empatię czy bezinteresowność
jako cechy wybitnie ludzkie, lecz dziś wiadomo że postawy takie wykształciły
się w toku ewolucji z emocjonalnej protomoralności. Chociaż uczucia moralne nie
zawsze prowadzą do pragmatycznych korzyści jednostki, a niekiedy wręcz
skłaniają ją do poniesienia wymiernych kosztów, genetyczna ewolucja nie opiera
się tylko na selekcji indywidualnej, ale również grupowej. Grupy cechujące się
wyższym poziomem moralnym uzyskiwały ewolucyjną przewagę nad innymi grupami,
gdyż wzajemne wspieranie się ich członków ułatwiało przetrwanie grupy jako
całości. Altruizm jest w tym sensie równie naturalny co agresja, tyle że w
wydaniu ludzkim „cywilizowany” kontekstem kulturowym. Wiadomo, że im mniejsze powiązanie tym mniejsze nasze
poczucie powinności moralnej. Im natomiast bardziej jesteśmy z kimś związani
tym nasz obowiązek moralny rośnie. Jeśli zaś złamiemy zakodowane w nas normy
szukamy usprawiedliwienia, racjonalizując zło które wyrządziliśmy. Z tych
powodów moralność nie sprowadza się do podejmowania jedynie słusznych decyzji,
a każdy człowiek uważając się za wzór moralności może prezentować cały wachlarz
zachowań.
Najprawdopodobniej to sztuka jest tym co odróżnia nas od
stworów wszelakich. Życie ludzkie jest bowiem formą sztuki, a życie zwierzęce
formą przetrwania. Nawet tak podstawowe potrzeby jak odżywianie załatwiamy w
sposób artystyczny. Gotowanie nie sprowadza się przecież do termicznej obróbki
żywności, lecz stworzenia odpowiedniej kompozycji smakowej. W tym celu
starannie dobieramy składniki i przyprawy, postępując wedle rytualnej
procedury, podlegającej jednak twórczym wariacjom. Sztuka kulinarna jak każda
sztuka wymaga bowiem kreatywności i wyobraźni. A przecież to tylko przykład
pierwszy z brzegu. Między sztuką a mózgiem występuje sprzężenie zwrotne. Mózg
umożliwia nam tworzenie sztuki, a obcowanie z nią wpływa na jego rozwój. Dzięki
dostrzeganiu coraz szerszej gamy stanów potencjalnych możliwe są rozkosze
podniebienia, oka i ucha, a nawet „ducha”. I to jest piękne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz