Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 4 stycznia 2016

KONIEC ŚWIATA

Co zrobisz gdy poczujesz, że śmierć Cię pożera? Nie uwierzysz, że to może być prawda!!! Dlatego będziesz bagatelizował wszystkie symptomy zbliżającej się agonii. Będziesz sobie wmawiał, że krwawa flegma to tylko kaszel palacza. Że kłucie w sercu to uciążliwa kolka. Że nie trzeba iść z tym do lekarza. Pozornie wydaje się to irracjonalne. Zgodnie ze zdrowym rozsądkiem powinieneś być zaniepokojony wszelkimi alarmującymi dolegliwościami. Będziesz jednak starał się udawać, że nie jest to nic groźnego, dopóki tylko wytrzymasz. To typowe.

Amerykańska lekarka Elisabeth Kubler-Ross postanowiła kiedyś zbadać co się dzieje w głowie umierającego człowieka. Tak powstała klasyczna już dzisiaj pozycja „Rozmowy o śmierci i umieraniu”. Idea książki była taka, żeby zebrać możliwie dużo bezpośrednich świadectw od tych których dni są już policzone. Okazało się, że ich stosunek do śmierci układał się najczęściej zgodnie z pewnym stałym wzorcem. A zatem mamy wbudowany w psychikę pewien mechanizm, dzięki jakiemu możemy się uporać z bliskością nieodwracalnego końca.

Świadomość tej strasznej konieczności jest zbyt szokująca kiedy staje się brutalnie skonkretyzowana. Dlatego chory nie potrafi przyjąć jej do wiadomości. Automatycznie broni się przed psychicznym załamaniem, zaprzeczając nieuchronnej śmierci. Próbuje przekonać siebie, że to jakiś kit i nie jest tak źle. Że jest nadzieja. Oswojenie się z nieuchronnością losu nie następuje od razu.

Kolejnym etapem jest bunt przeciwko rzeczywistości. Poczucie wielkiego żalu do całego otoczenia i obwinianie go. Dalej następuje targowanie – często wtedy chory zwraca się ku Bogu, składając mu obietnice żeby tylko choć trochę uzyskać. Zwraca się też ku swoim bliskim, często po raz pierwszy mówiąc o tym co naprawdę czuje i zastanawiając się nad sobą. Ale cudów nie ma. Nasze życie jest w rękach medyków, a oni ostatecznie i tak są bezsilni wobec ludzkiego przeznaczenia. Pomimo żarliwych modlitw i postanowień lepszego życia, leków i operacji, w końcu zawsze nadchodzi śmierć. Kiedy do chorego dociera ta gorzka prawda, popada w wielkie przygnębienie.


Depresja jest tak wielka, że człowiek w pewnej chwili przestaje się już zadręczać i godzi się z tym, że jego czas się kończy. Akceptuje prawo natury i godzi się z tym czego zmienić nie można. Nie każdemu dane jest osiągnąć ten spokój, ale tylko uznanie swojego życia za skończoną całość pozwala poskładać do kupy porozrzucane incydenty i odnaleźć w nim sens. Bo jeśli śmierć jest bez sensu to życie także. Jeśli kiedyś będę czegoś żałował, to tego że za mało żyłem. Za mało lubieżnie, za mało śmiesznie, czy za mało ciekawie. Że za dużo było stresu, nudy czy złośliwości. Bo na pewno będę czegoś żałował. Nawet już żałuję. Ale tylko tego, czego w życiu mi brak. Z pewnością natomiast nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa.      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz