Rzeczywistość można postrzegać w sposób dogmatyczny lub
sceptyczno-krytyczny. A zatem można zakładać istnienie niekwestionowanych
pewników albo poszukiwać prawdy. Jedni tak przywiązują się do wyznawanych
przekonań, że czynią z nich świętości, których bronić będą za wszelką cenę.
Drudzy rozwijają je, przekształcają, a nawet w końcu na nowo konstruują. Jedni
są pewni swego, a drugich dręczą wątpliwości. Jednym nie trzeba już nic
wiedzieć, a drudzy nie wiedzą nic jak Sokrates. Oczywiście wszyscy charakteryzujemy
się w znacznym stopniu tak zwanym konserwatyzmem poznawczym, co oznacza iż
niechętnie zmieniamy zdanie, niemniej rozróżnić tu można modele natężenia tej skłonności.
W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku amerykański
psycholog Milton Rokeach (urodzony w Hrubieszowie) wyróżnił dwa podstawowe typy
odbioru rzeczywistości – umysł otwarty i zamknięty. Nowe informacje, idee czy
trendy można bowiem z góry odrzucać, albo też się z nimi zapoznawać.
Przyswajanie nowej wiedzy sprawia że postrzegamy świat jako bardziej złożony i
wielowymiarowy, a zamykanie się we własnej skorupie upraszcza percepcję i
porządkuje bałagan. Światopoglądowa zatwardziałość daje zatem poczucie
pewności. Cechuje ją głębsza wiara w autorytety, wyrocznie i drogowskazy.
Niestety wiąże się na ogół z ignorancją. Dogmatyk niewiele wie o alternatywnych
możliwościach. Zna je tylko pobieżnie, z drugiej ręki, przedstawiane w sposób
karykaturalny. I takimi chce je widzieć, bo zagrażają temu z czym się
utożsamia.
Im większy dogmatyzm, tym bardziej wyolbrzymia to zagrożenie.
W skrajnych wypadkach prowadzi to do szowinizmu i terroryzmu. Nieumiejętność
przyjęcia odmiennej perspektywy i zrozumienia jej wartości, w obliczu
nieznanego prowadzić musi do konfrontacji. Oto nośniki fanatycznego ekstremizmu. Religijna ciemnota, gusła i zabobony. Sylwestrowe
ekscesy seksualne w Koloni nie są jednak wynikiem zderzenia kultur, tylko
pospolitego bandytyzmu. Ostatecznie przecież muzułmanie byli pijani jak
niewierne psy. To nie grupka radykałów, tylko desperatów którzy rozpaczliwie
chcieliby być pięknymi, młodymi i bogatymi Europejczykami, pieszczącymi ciała
naszych niebieskookich blondynek. Materialistów jarających się gangsterskim
lansem, ukazującym im na teledyskach ziemię obiecaną. Ale tu manna nie spada z
nieba, a kultura do której aspirują jest nieosiągalna. To nie jest Europa z
filmów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz