Funkcjonowanie jaźni próbowano wyjaśniać już na różne
sposoby. W przeszłości widziano w niej przede wszystkim uosobienie ducha,
czymkolwiek miałby on być. Teoretyzowały na ten temat też rozmaite szkoły
filozoficzne. Ostatecznie miejsce spekulacji zajęły bardziej empiryczne metody.
Jedną z nich była, zbankrutowana już dzisiaj psychoanaliza, opierająca się na
obserwacjach przypadków klinicznych i wyciąganiu z nich wniosków. Podejście to
było jednak jeszcze bardziej filozoficzne niż naukowe, co pozwalało snuć najbardziej
pokrętne teorie. Domysły były konstruowane bez zastosowania odpowiedniej
metodologii i usystematyzowanych badań. Psychoanalityczne objawienia były
raczej projekcjami obsesji i lęków ich twórców (niekiedy dosyć patologicznymi,
jak w wypadku samego Freuda), niż przełożeniem uniwersalnych prawidłowości.
Źródeł współczesnej psychologii należy
upatrywać w eksperymentach rosyjskiego fizjologa Iwana Pawłowa na psach, w
których odróżnił on odruchy warunkowe od bezwarunkowych, tworząc podwaliny
psychologii behawioralnej. Biologiczne podstawy psychologii to domena
neurologii czy neurofizyki, a antropologia umożliwiła rozpatrywanie mechanizmów
psychicznych w kontekście ich funkcji przystosowawczych, czyli psychologię
ewolucyjną. Zrozumienie zachowania człowieka wiąże się też z kontekstem
sytuacyjnym, a ponieważ relacje społeczne rządzą się określanymi prawami,
mówimy o psychologii społecznej, która jest dziedziną szczególnie interesującą,
z uwagi na jej praktyczne przesłanie. W tym nurcie „twardej” psychologii,
utrzymały się w poważaniu tylko szczytowe osiągnięcia psychologii
humanistycznej, takie jak piramida potrzeb Abrahama Maslowa.
Obecnie już wiadomo, że większość procesów psychicznych
przebiega automatycznie, a sama świadomość jest niejako ich końcowym produktem.
Staramy się racjonalizować swoje emocje i podjęte pod ich wpływem działania,
nie do końca zdając sobie sprawę co tak naprawdę nami kieruje. Wszyscy jesteśmy
w pewnym stopniu skłonni do odczuwania niemoralnych pragnień i niskich pobudek,
ale postrzegamy się jako istoty wzniosłe i szlachetne. Swoją wściekłość zwykle
wymierzamy w słabszych, a nie silniejszych, chociaż to postępowanie tych
drugich zazwyczaj jest jej przyczyną. Często postrzegamy innych powierzchownie
i traktujemy ich instrumentalnie. Naginamy zasady pod kątem własnego interesu.
Uważamy się za lepszych niż jesteśmy w rzeczywistości. Nie tylko interpretujemy
bieżącą rzeczywistość na swój sposób, lecz także generujemy wspomnienia,
tworząc odpowiadającą nam historyjkę. Choć nasza wiedza o ludzkiej psychice
wciąż się pogłębia, paradoksalnie nie możemy się pozbyć osobistych złudzeń. Bo
subiektywność chroni nas przed prostą kalkulacją. Większość z nas jest co najwyżej średniakami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz