Ostatnio życie polityczne nabrało wigoru. Wszystko za sprawą
nowego rozdania mandatów. Dziennikarze mają o czym spekulować. Od rana do
wieczora zastanawiają się kto obejmie jaki resort. Moim zdaniem jest to
umiarkowanie istotne – nadprezydent i nadpremier w jednej osobie, Jarosław
Kaczyński, na całe szczęście nie tyle będzie interesował się gospodarką ile
służbami specjalnymi, wymiarem sprawiedliwości i militariami. Ekonomię,
przemysł i rolnictwo odda więc w ręce osób przynajmniej uznawanych za
kompetentne. Prawo i Sprawiedliwość będzie lawirować pomiędzy populizmem
deklaracji a realizmem rozwiązań, sowite obietnice wyborcze dotrzymując jedynie
w szczątkowej formie. Niestety jastrzębie zajmą się intrygami w swoich
ulubionych dziedzinach, tropieniem spisków i szukaniem haków, atmosfera będzie
więc gęstnieć ku uciesze mediów. Czeka nas tradycyjne polskie szambo. Rewolucja
moralna dopełni się w sferze symbolicznej, czystkami w martwej kulturze
przyssanej do państwowego cyca i „antybolszewicką” polityką historyczną. Poza
tym przedstawicieli władzy często będziemy widzieć na klęczkach, rozmodlonych i
kontemplujących tajemnice wiary. Tym co może być najbardziej niebezpieczne
będzie polityka zagraniczna, godnościowa i prowadzona na wyrost.
Dotąd mieliśmy w sejmie zjawiska transseksualne, pedalstwo i
naćpaną hołotę, teraz w poselskich ławach zasiądą nowe osobliwości – nie dość
że gangster ze slamsów (taki wizerunek) to jeszcze tak zwani narodowcy. To
nawiedzeni chłopcy, którzy skromnością raczej nie grzeszą – uważają się za
„kontynuatorów tradycji Narodowych Sił Zbrojnych, żołnierzy wyklętych i
powstańców warszawskich”. Prawdziwi partyzanci. Z jednej strony określający się
otwarcie „narodowymi radykałami”, a z drugiej domagający się pobłażliwego
traktowania. Raz pozujący na ekstremistów, a raz płaczący że policja ich
szykanuje. Tchórze chowający się za narodową flagą i pospolitym ruszeniem
wyhodowanego w siłowniach kibolstwa. Teraz znowu organizują jakiś zlot pod
przebrzmiałym sloganem o Polsce dla Polaków, czyli zamkniętej dla Arabów i
innych czarnuchów. Oczywiście to tylko aluzja. Zulu-Gula zawsze mówił że to
bardzo dziwny kraj. Nie mam nic przeciwko tej pompatycznej paradzie z
chorągiewkami, ale o ile nie nastąpi jakiś mentalny przełom, najprawdopodobniej
dojdzie od jakiejś skromnej ulicznej demolki i stosownej do tego pacyfikacji
krewkiej młodzieży. Partyzanckie mordy będą się mogły z tej okazji porządnie
wyszczekać w reżimowych mediach. A zatem niech leje się krew – skaczcie sobie
do gardeł. Ludzie lubią tę wojnę polsko-polską.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz