Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 17 listopada 2015

POSTSOCREALIZM

Ludzie chcą rozrywki, a nie kultury wysokiej. Z tego powodu telewizja nigdy nie będzie pełnić funkcji wychowawczej, a programy „misyjne” skazane są na komercyjną klęskę. Wszelkie przetasowania w mediach publicznych są więc tylko grą o stołki. Cokolwiek zaserwują nam spece od uświadamiania, wybierzemy z ramówki tylko to przy czym dobrze się bawimy, a w razie potrzeby zmienimy kanał. Trendy kulturowe kreowane są przez biznes rozrywkowy, który schlebia gustom tłuszczy, a nie prowadzoną w drętwych gabinetach politykę kulturalną. Kultura którą trzeba podtrzymywać przy życiu państwową kroplówką, tak naprawdę nie jest kulturą, tylko schroniskiem dla wszelkiej maści licencjonowanych „artystów”. Bez żywego procesu angażującego odbiorców i znalezienia wspólnego z nimi języka, nie ma kultury, a jest tylko sztuki dla sztuki. Ci którzy odczuwają coś w rodzaju artystycznego powołania, tworzyć będą nawet bez pieniędzy, bo nie dla pieniędzy. Nasze publiczne środki będą natomiast w dyspozycji akademickiego klubu dyskusyjnego, ignorującego rzeczywistość i zastanawiającego się jak nas w końcu odchamić.


Ale ludzie są zbyt zmęczeni codziennością, żeby przetrawić odgórny bełkot. Po pracy chcą wypoczywać, a nie wysilać mózgownicę. Często nawet nie mogą się zdecydować co wybrać z szerokiej oferty programowej i pstrykają pilotem w poszukiwaniu nie wiadomo czego. Nikt nawet nie zauważa w tym szerokim wachlarzu tych osławionych programów „misyjnych”, nie mówiąc już o tym żeby z nich czerpać wzorce. Media publiczne okrojone z seriali, teleturniejów i rolników szukających żon, straciłyby widzów. Ich fasadowa „misyjność” jest więc tylko nieudolną przykrywką, skrywającą państwowe synekury. Reformy Glińskiego będą kolejnymi personalno-organizacyjnymi roszadami, pozbawionymi realnego znaczenia. W społeczeństwie konsumpcyjnym kultura jest towarem, jaki musi być atrakcyjny, bo się nie sprzeda. Człowiek ogląda tylko to co chce oglądać i nie brakuje tych którzy mu to zaoferują. I tak to się kręci. Media kreują rzeczywistość, więc człowiek sam się ogłupia na własne życzenie. Reklamodawców interesują przede wszystkim wskaźniki oglądalności, co wymusza pogoń za sensacją, widowiskowość i selekcję informacji. A to z kolei wpływa na nasze postrzeganie świata, potrzeby i konsumpcję.


Media sprzężone są zwrotnie z naszymi mózgami. Dają nam świat którego pragniemy, jednocześnie zmuszając do wiary w upragnioną przez nas prostotę. Wszystko można kupić, tylko nie tych pięknych panien z telewizji, filmowych amantów i szczęścia w proszku. Ale można kupić sobie chociaż emocje, a raczej złudzenia. Od kryminalnych po komediowe. Śnić swój wielki telewizyjny sen. Zabijać resztki czasu. Każdy kto będzie chciał znajdzie dla siebie jakąś przestrzeń, pole do refleksji, inny wymiar. Powstaje sporo dobrych filmów, świetnej muzyki, ciekawych książek. Nie wszystko nadaje się do masowego odbioru, ale to nie znaczy że nie istnieje. Wystarczy tego poszukać, o ile odczuwa się taką potrzebę.     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz