Łączna liczba wyświetleń

piątek, 6 listopada 2015

BĄDŹ DUŻYM CHŁOPCEM

Najlepszym narzędziem manipulacji jest miłość. Przypuszczam że każdy człowiek zdolny do miłości, a więc kto tylko nie jest psychopatą, zaznać musiał tego przekleństwa. Został owinięty wokół palca, zachęcony do starań wieloznaczną obietnicą, a potem jeszcze uznany za natręta i wyrzucony na śmietnik. Granie na cudzych uczuciach jest zbrodnią porównywalną do seksualnego gwałtu, tyle że nie ma na to żadnego paragrafu. W skrajnych przypadkach może prowadzić do bardzo głębokiej traumy, czego przykłady spotkać można na wielu cmentarzach. Jednak pomimo że zazwyczaj nie prowadzi do aż tak ekstremalnych sytuacji, pozostawia trwałe ślady w psychice, wprost proporcjonalne do wyzwolonych wcześniej pozytywnych emocji. W tym sensie podpuszczony frajer pozostaje mentalnie zgwałcony – zdeptany, poniżony, posłany na dno. Stąd się biorą skrajne opinie że wszystkie kobiety to szmaty, wulgarny seksizm czy erotyczna nienawiść. Choć w zależności od czynników charakterologicznych odchylenia takie pojawiać się mogą nawet samoistnie, gwałty emocjonalne należą do czynników istotnie wykrzywiających męską psychikę.

Skuteczność miłości jako narzędzia manipulacyjnego bierze się z głęboko zakorzenionej w nas potrzeby. Potrzebę taką łatwo wyzwolić dysponując odpowiednim do tego urokiem. Łatwo ją podsycać, dawać coś do zrozumienia, uwodzicielsko kokietować. Wciągać kogoś w grę, mamić przynętą subtelnej czułości, zgrywać dziewicę orleańską. A potem przebić szpilką napompowany balon serca, czyli mosznę. Jeśli błędny jest pogląd, że ofiara gwałtu seksualnego sama jest sobie winna, winić nie można też ofiary wykorzystanej emocjonalnie. Ale podobnie jak zgwałcona kobieta zraniony błazen okrywa się hańbą i piętnem. Wstyd mu wyznać jak bardzo cierpi – wbrew mitom o deficycie męskiej wrażliwości, uzewnętrznienie uczuciowej klęski prędzej uznane zostanie za objaw mazgajstwa niż szlachetności. Opowieści o tym jak dał się wmanewrować w eskalującą adorację, traktowane będą raczej jako przejaw jego dziecinnej naiwności, a nie męskości. Łzy uczynią go jeszcze bardziej aseksualnym popaprańcem, nadającym się tylko do przyjaźni i zasługującym co najwyżej na litość. Pokaże w ten sposób, że brak mu siły, którą jako samiec powinien uosabiać. Będzie więc musiał lizać rany w samotności, ewentualnie chlać piwsko i przechwalać się swoją potencją. Jeśli nie chce być jeleniem musi być świnią, a przynajmniej chrumkać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz