Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 5 listopada 2015

DRZWI PERCEPCJI

Przed początkiem świata nie istniał czas. Nie można więc pytać co było wcześniej. Czas zaczął biec wraz z eksplozją osobliwości początkowej. Przypisany jest do przestrzeni kosmosu – obok trzech wymiarów przestrzeni fizycznej czasoprzestrzeń stanowi czwarty wymiar rzeczywistości. Nie będę udawał że znam się na fizyce – tej nie można całkowicie pojąć bez odpowiedniej wiedzy matematycznej. Nie wiem jakim cudem Einstein to obliczył, ale wiem że zostało to zweryfikowane eksperymentalnie. W przeciwnym wypadku nie wybuchłaby choćby bomba atomowa. Tak więc czas jest względny i uzależniony od grawitacji, która w Teorii Względności jest zagięciem czterowymiarowej przestrzeni. W wyniku zapadania się grawitacyjnego wielkich gwiazd powstają tak zwane czarne dziury – w tych miejscach czas się zatrzymuje. Ponieważ nie wiemy co może to oznaczać, powierzchnię taką definiować możemy tylko matematycznie. Nazywamy ją horyzontem zdarzeń. Termin ten oznacza, że obserwator nie otrzymuje już żadnych informacji o zachodzących tam zdarzeniach. Rodzi to oczywiście rozmaite spekulacje, często wykorzystywane w fantastyce naukowej. Niemniej pociąga to za sobą bardzo ciekawe konsekwencje filozoficzne.

W ostatecznej rzeczywistości czas nie istnieje, bo nie będzie płynąć wiecznie. W tym sensie nasz świat wyłonił się z rzeczywistości w której poszczególne zdarzenia nie zachodzą chronologicznie, ale chaotycznie. Z tego punktu widzenia wszystko dzieje się jednocześnie: nie ma zależności przyczynowo-skutkowej. Teoria Względności nie jest jednak dogmatem, a raczej paradygmatem. Pewnym sposobem poznawania przez nas „obiektywnej” rzeczywistości. Jak mówi nazwa tej teorii rzeczywistość jest jednak względna. Drugim wielkim filarem współczesnej fizyki, obok wyrażanej przez Teorię Względności mechaniki relatywistycznej, jest mechanika kwantowa. Jako matematyczny głupiec nie jestem oczywiście w stanie zrozumieć jej istoty, ale skoro przemysł korzysta z jej odkryć, takich jak zjawiska nadprzewodnictwa czy nadciekłości, nie mogę wątpić w jej zasadność. Nie siląc się więc na udawaną erudycję, przyznać muszę, że najbardziej interesujące są dla mnie tutaj, podobnie jak wcześniej, kwestie filozoficzne. Tłumacząc to łopatologicznie, mechanika kwantowa matematycznie opiera się na rachunki prawdopodobieństwa, a zatem pomimo złudzenia upływu czasu, wyklucza deterministyczną naturę rzeczywistości. Według Teorii Kwantów wynik każdego pomiaru jest zmienną losową o określonym rozkładzie prawdopodobieństwa, z czym wiąże się tak zwany efekt obserwatora – już sam fakt obserwacji wprowadza zmiany do obserwowanego zjawiska. Przed dokonaniem tej obserwacji układ teoretycznie istnieje we wszystkich dozwolonych stanach jednocześnie.

A zatem czas jest względny, zależny od układu odniesienia. Lecz pomimo złudzenia chronologii nie istnieje coś takiego jak nieodwracalne przeznaczenie, a jedynie prawdopodobieństwo. Przyszłość składa się z wszystkich możliwych wersji rzeczywistości. Możliwe że upływ czasu wynika z ich kwantowego splątania. Nauka nie wykształciła jeszcze pojęć którymi można by to precyzyjniej opisać. W dodatku świat składa się we większości z układów niestabilnych. Zgodnie z drugą zasadą termodynamiki zamknięty system spontanicznie się chaotyzuje – zjawisko to nazywamy entropią. Badania nad układami dynamicznymi dowiodły, że niewielkie zaburzenie warunków początkowych powoduje rosnące wykładniczo z czasem zmiany w zachowaniu układu. A zatem rzeczywistość jest tak chaotyczna, że w zasadzie nieprzewidywalna. Nazywamy to Teorią Chaosu, albo potoczniej efektem motyla. Mówiąc po ludzku nawet najmniejsze zmiany w rzeczywistości pociągać mogą za sobą ogromne w swojej skali skutki. Nigdy nie wiesz czy pierdnięciem nie wywołasz trzeciej wojny światowej.


Przygnieciony niuansami tej rzekomo ścisłej wiedzy czuję się jak nastolatek na LSD. Już kiedyś, pozbawiony co prawda znajomości całej tej bończucznej terminologii, wiedziałem to wszystko – że czas jest pozorny, rozgałęziający się i nie wiadomo którędy iść żeby dojść, bo wszystko się ciągle zmienia jak w kalejdoskopie. Wcale nie jestem dziś starszy, to oszustwo. Moje serce jest wielką czarną dziurą, horyzontem zdarzeń, kwantowym receptorem. A życie jest podróżą w nieznane. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz