Przed początkiem świata nie istniał czas. Nie można więc
pytać co było wcześniej. Czas zaczął biec wraz z eksplozją osobliwości
początkowej. Przypisany jest do przestrzeni kosmosu – obok trzech wymiarów
przestrzeni fizycznej czasoprzestrzeń stanowi czwarty wymiar rzeczywistości.
Nie będę udawał że znam się na fizyce – tej nie można całkowicie pojąć bez
odpowiedniej wiedzy matematycznej. Nie wiem jakim cudem Einstein to obliczył,
ale wiem że zostało to zweryfikowane eksperymentalnie. W przeciwnym wypadku nie
wybuchłaby choćby bomba atomowa. Tak więc czas jest względny i uzależniony od
grawitacji, która w Teorii Względności jest zagięciem czterowymiarowej
przestrzeni. W wyniku zapadania się grawitacyjnego wielkich gwiazd powstają tak
zwane czarne dziury – w tych miejscach czas się zatrzymuje. Ponieważ nie wiemy
co może to oznaczać, powierzchnię taką definiować możemy tylko matematycznie.
Nazywamy ją horyzontem zdarzeń. Termin ten oznacza, że obserwator nie otrzymuje
już żadnych informacji o zachodzących tam zdarzeniach. Rodzi to oczywiście
rozmaite spekulacje, często wykorzystywane w fantastyce naukowej. Niemniej
pociąga to za sobą bardzo ciekawe konsekwencje filozoficzne.
W ostatecznej rzeczywistości czas nie istnieje, bo nie
będzie płynąć wiecznie. W tym sensie nasz świat wyłonił się z rzeczywistości w
której poszczególne zdarzenia nie zachodzą chronologicznie, ale chaotycznie. Z
tego punktu widzenia wszystko dzieje się jednocześnie: nie ma zależności
przyczynowo-skutkowej. Teoria Względności nie jest jednak dogmatem, a raczej
paradygmatem. Pewnym sposobem poznawania przez nas „obiektywnej”
rzeczywistości. Jak mówi nazwa tej teorii rzeczywistość jest jednak względna.
Drugim wielkim filarem współczesnej fizyki, obok wyrażanej przez Teorię
Względności mechaniki relatywistycznej, jest mechanika kwantowa. Jako
matematyczny głupiec nie jestem oczywiście w stanie zrozumieć jej istoty, ale
skoro przemysł korzysta z jej odkryć, takich jak zjawiska nadprzewodnictwa czy
nadciekłości, nie mogę wątpić w jej zasadność. Nie siląc się więc na udawaną
erudycję, przyznać muszę, że najbardziej interesujące są dla mnie tutaj,
podobnie jak wcześniej, kwestie filozoficzne. Tłumacząc to łopatologicznie,
mechanika kwantowa matematycznie opiera się na rachunki prawdopodobieństwa, a zatem
pomimo złudzenia upływu czasu, wyklucza deterministyczną naturę rzeczywistości.
Według Teorii Kwantów wynik każdego pomiaru jest zmienną losową o określonym
rozkładzie prawdopodobieństwa, z czym wiąże się tak zwany efekt obserwatora –
już sam fakt obserwacji wprowadza zmiany do obserwowanego zjawiska. Przed
dokonaniem tej obserwacji układ teoretycznie istnieje we wszystkich dozwolonych
stanach jednocześnie.
A zatem czas jest względny, zależny od układu odniesienia.
Lecz pomimo złudzenia chronologii nie istnieje coś takiego jak nieodwracalne
przeznaczenie, a jedynie prawdopodobieństwo. Przyszłość składa się z wszystkich
możliwych wersji rzeczywistości. Możliwe że upływ czasu wynika z ich kwantowego
splątania. Nauka nie wykształciła jeszcze pojęć którymi można by to
precyzyjniej opisać. W dodatku świat składa się we większości z układów
niestabilnych. Zgodnie z drugą zasadą termodynamiki zamknięty system
spontanicznie się chaotyzuje – zjawisko to nazywamy entropią. Badania nad
układami dynamicznymi dowiodły, że niewielkie zaburzenie warunków początkowych
powoduje rosnące wykładniczo z czasem zmiany w zachowaniu układu. A zatem
rzeczywistość jest tak chaotyczna, że w zasadzie nieprzewidywalna. Nazywamy to
Teorią Chaosu, albo potoczniej efektem motyla. Mówiąc po ludzku nawet
najmniejsze zmiany w rzeczywistości pociągać mogą za sobą ogromne w swojej
skali skutki. Nigdy nie wiesz czy pierdnięciem nie wywołasz trzeciej wojny
światowej.
Przygnieciony niuansami tej rzekomo ścisłej wiedzy czuję się
jak nastolatek na LSD. Już kiedyś, pozbawiony co prawda znajomości całej tej
bończucznej terminologii, wiedziałem to wszystko – że czas jest pozorny,
rozgałęziający się i nie wiadomo którędy iść żeby dojść, bo wszystko się ciągle
zmienia jak w kalejdoskopie. Wcale nie jestem dziś starszy, to oszustwo. Moje
serce jest wielką czarną dziurą, horyzontem zdarzeń, kwantowym receptorem. A
życie jest podróżą w nieznane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz