Jednym z najbardziej brawurowych eksperymentów myślowych,
pokazujących jak paradoksalna może być rzeczywistość, jest tak zwany „kot
Schrodingera”. Doświadczenie to wyjątkowo wymownie obrazuje filozoficzne
konsekwencje mechaniki kwantowej. Jest to przekładnia zasady nieoznaczoności,
opisującej nieokreśloną naturę wszechświata w skali atomowej, na nieokreśloną
naturę wszechświata w skali kosmicznej, nawet w sprawach tak zasadniczych jak
życie i śmierć. Wystarczy zamknąć w pojemniku kota i dodać do tego atom, który
może wyemitować cząstkę promieniowania jonizującego, oraz detektor
promieniowania, jaki w momencie wykrycia takiej cząstki uwolni trujący gaz. W
ten sposób miauczący futrzak stanie się obiektem kwantowym, znajdującym się
równocześnie w każdym z możliwych stanów. Stan kwantowy tego układu zostanie
zmieniony dopiero efektem obserwatora, czyli otworzeniem i sprawdzeniem czy
mruczek jeszcze zipie.
Akt pomiaru jednej wielkości powoduje utratę części
informacji o drugiej. Nie wydaje się to nam szczególnie intrygujące, dopóki nie
przełożymy tego na coś większego, na przykład życie nieszczęsnej kreatury
śmietankowej. Dlatego „kot Schrodingera” jest intelektualnie tak intrygujący.
Występowanie superpozycji stanów jest powszechne w skali mikroskopowej, a jeśli
przełożyć to można na jednocześnie żywego i martwego kocura, implikuje to
jednoczesne istnieje różnych alternatywnych ścieżek czasoprzestrzennych. Czas
nie jest więc wektorem wskazującym w jakim kierunku zmierzamy. Rozgałęzia się
on na wiele alternatywnych rzeczywistości, istniejących równolegle. Wobec tego
doświadczamy tylko jednej z możliwych wersji większej, hybrydowej
rzeczywistości. W każdej mikrosekundzie wyłaniają się miliardy odrębnych
wszechświatów, w których mają miejsce inne kombinacje zdarzeń.
Fizyka staje się w tym momencie już całkowicie abstrakcyjna,
ograniczając się do tworzenia logicznych spekulacji godzących takie paradoksy.
Nieskończoność to prawdziwe imię tej ślepej siły, która ukształtowała nas na
tym ziarenku pyłu krążącym wokół niewielkiej gwiazdy. Nasze mózgi są
receptorami tej ostatecznej rzeczywistości. Są duszą wszechświata, oczami Boga.
To co się nam przytrafia jest zawsze ostateczne. Piękno jest absolutne,
szczęście jest niezmierzone, a z absurdu można się pośmiać. Zawsze podążamy
tylko jedną ścieżką – drogą swojego życia. Nasza świadomość, w przeciwieństwie
do czasu, nie może się rozgałęziać. No chyba, że ktoś cierpi na chorobę
psychiczną, czego nikomu nie życzę. Uwikłani w ten konkretny łańcuch
przyczynowo-skutkowy tworzymy w tym kwantowym labiryncie niepowtarzalną
rzeczywistość.
Dlatego życie jest mistyczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz