Jak wiadomo przepowiednie lubią się sprawdzać. Ale nie
dlatego, że istnieją inne niż intuicja, spekulacja i statystyka techniki
przewidywania przyszłości. Po prostu już samo postawienie pewnej hipotezy czyni
ją bardziej prawdopodobną. Tą prawidłowość nazywamy samospełniającą się
przepowiednią. W fachowej literaturze nazywa się ją natomiast często efektem
Rosenthala. Psycholog Robert Rosenthal wspólnie z nauczycielką Lenore Jackobson
przeprowadził kiedyś słynny eksperyment dotyczący wpływu oczekiwań na zachowanie
osób. Okazało się, że ludzie w pewnym stopniu zachowują się tak jak tego od
nich tego oczekujemy.
Uczniów rozpoczynających naukę poddano fikcyjnym testom
inteligencji, a ich wyniki przedstawiono nauczycielom. Odtąd belfrowie jednych
uczniów uważali za bardziej inteligentnych, a drugich za mniej, choć wyniki
testów były sfałszowane. Rok później okazało się, że uczniowie których
postrzegano jako inteligentniejszych osiągnęli rzeczywiście lepsze wyniki od
pozostałych. A więc nauczyciele ulegli sugestii badaczy. Co jednak ciekawe po
przeprowadzaniu – tym razem prawdziwych – testów inteligencji, okazało się, że
dzieci przydzielone losowo do grupy „inteligentniejszych” rzeczywiście takimi
się stały. Natomiast dzieci losowo przydzielone do grupy mniej bystrych
wykazywały się niższym poziomem IQ.
Jeśli więc traktujesz gówniarza jak debila, zwiększa to
prawdopodobieństwo, że debilem się stanie. A jeszcze bardziej zwiększa
prawdopodobieństwo, że tak się będzie zachowywał. Szlachta zawsze brzydziła się
„chamów”, lecz przewaga intelektualna paniczyków wynikała tylko z niedostępnej
pospólstwu edukacji i obycia na salonach. Analogicznie biali uważali kiedyś
„czarnuchów” za ludzi gorszego sortu. Dziś wiadomo, że mieliśmy tu do czynienia
z upośledzeniem społecznym. Pochodzenie społeczne determinuje nasze losy, ale
niekoniecznie wiąże się to z osobistymi ograniczeniami intelektualnymi. Dobrze
więc, że edukacja stała się bardziej egalitarna.
Niemniej masowy charakter edukacji wymusza jej
standaryzację, co pociąga a sobą programowy dogmatyzm. Nauczyciele, skądinąd
dla celów wychowawczych i dydaktycznych, stawiani są wobec uczniów w pozycji
tych którzy „wiedzą lepiej”. I rzeczywiście zaczynają wierzyć, że wszystko
wiedzą najlepiej. Z tego powodu wybitne jednostki niekoniecznie wykazują się
wybitnymi wynikami szkolnymi. Personifikacja geniuszu – Albert Einstein – był
uczniem raczej „przeciętnym”, jeśli brać pod uwagę tak zwane oceny.
Historycznie przerósł jednak nie tylko prymusów, ale także kształcące go grono
pedagogiczne. Traktowane jak swego rodzaju fetysz oceny, odzwierciedlają
jedynie to w jaki sposób ktoś został oceniony.
Żeby być jak najlepiej ocenianym trzeba natomiast jak
najbardziej się przypodobać. A zatem nie tylko okazywać swoją niższość wobec
autorytetu, lecz też zachowywać się jak maszynka do przyswajania formułek i
wzorów. Całość takiego oddziaływania zmierza do iście gombrowiczowskiego
„upupienia” szkolnej młodzieży i dziatwy, czyli wychowania kulturalnie
poprawnych dup wołowych. Nie twierdzę, że mam na to wszystko receptę. Być może
są to błędy systemowe, jednak jak dotąd nie wymyślono nic lepszego od
powszechnej edukacji. Ciężko mi oceniać czy jej planowana reforma ma
jakikolwiek sens, ale protestujący przeciwko pedagodzy wysuwają przy okazji
inne postulaty, takie jak żądanie podwyżek, które wzbudzają moje dosyć mieszane
uczucia.
Osobiście znam ludzi po kierunkach takich jak pedagogika,
historia czy geografia, którzy nie mogąc znaleźć sobie miejsca w wyuczonym
zawodzie zmuszeni zostali do innego sposobu zarobkowania. Nie wydaje mi się
więc żebyśmy mieli tutaj do czynienia z jakimiś kadrowymi deficytami. Wręcz
ciężko jest się „wkręcić” na pedagogiczną posadę. Tym bardziej absurdalne
wydają mi się postulaty gwarancji zatrudnienia, której nie ma w żadnym znanym
mi zawodzie. Przeciętnego obywatela zwolnienia dotykają przecież
niejednokrotnie. Oczywiście nie znaczy to, że praca nauczyciela jest usłana
różami. Tyle że wszyscy zmagamy się z trudami i przeciwnościami. Opierając się
na znajomości historii (zwanej nauczycielką życia) przepowiadam natomiast
cyklicznie nawracające przejawy niezadowolenia „profesorów” w każdej możliwej
konfiguracji politycznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz