Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 20 kwietnia 2017

ŻE ŻYCIE MA SENS

Kiedy się od czegoś uzależniamy nałóg odciska na nas swoje piętno. Uzależnienie bowiem powoduje określone zmiany neuronalne, a mózg ma w zwyczaju podążać utartymi ścieżkami. Stąd teoria, że alkoholikiem, narkomanem czy hazardzistą pozostaje się do końca życia. Lecz nieużywane szlaki mają tendencję do zanikania. A zatem przyjąć trzeba, że krótkotrwałe nadużywanie środków psychoaktywnych nie musi powodować zmian nieodwracalnych. Zgodnie z behawiorystyczną teorią wzmocnień siła nałogu uzależniona jest od intensywności i powtarzalności wywołujących ją bodźców. Żeby trwale zniekształcić strukturę mózgu trzeba mu regularnie dostarczać mocnych wrażeń.

Kiedy tych mocnych wrażeń zabraknie mogą wyniknąć problemy. No bo ciężko wywołać takie wrażenia w sposób naturalny. Przyzwyczajony do stymulacji układ nerwowy będzie poszukiwał tych wrażeń żeby uwolnić się od nieznośnej monotonii emocjonalnej, nawet jeśli intelektualnie będzie zdawał sobie sprawę z opłakanych skutków takiej drogi. Zaburzona równowaga chemiczna sprawia, że wszystko wydaje się nudne i pozbawione znaczenia. Wpływ używek na produkcję neuroprzekaźników wyjaśnia także czemu jedne uzależniają bardziej, a drugie mniej. Te oddziałujące na serotoninę (takie jak ecstasy) nie powodują ciągów ponieważ receptory serotoninowe zbyt długo się regenerują.

Środki psychodeliczne takie jak LSD czy grzyby halucynogenne tworzą z kolei w mózgu nowe połączenia neuronalne, ponieważ pod ich wpływem informacjami wymieniają się „normalnie” nie komunikujące się ze sobą obszary mózgu. Być może połączenia te mogą być pożyteczne. Naukowcy z Norweskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii w Trondhein, a niezależnie od nich koledzy z Uniwersytetu Alabama z Birmingham, wykazali że używanie LSD generalnie zmniejsza ryzyko występowania problemów psychicznych. Nie wyklucza to jednak, że w indywidualnych przypadkach psychodeliki mogą takie problemy potęgować.

Według psychologii humanistycznej nie jest ważne co zażywasz, bo za wszystko jest zawsze odpowiedzialny psychologiczny mechanizm. Ale rozwój neuronauki prowadzi nas do wniosku, że nie sposób oddzielić tego co psychologiczne od pracy mózgu. Frazesem wydaje się więc twierdzenie, że nie ma narkotyków miękkich i twardych, ponieważ ich działanie jest zróżnicowane. Zresztą alkohol też jest narkotykiem i to całkiem groźnym. Kwestią filozoficzną jest też, czy stany wywoływane przez używki są iluzoryczne, bo w zasadzie jesteśmy skazani na jakąś formę iluzji. To co może być niebezpieczne, to fizjologiczne i społeczne skutki takich przyjemności.

Czasami zastanawiam się jakby wyglądało moje życie, gdybym nigdy nie padł ofiarą własnego hedonizmu. Chociaż zawsze mamy tendencję uzasadniania swoich błędów jako koniecznych, pewnie miałbym wtedy motywację żeby gonić za czymś równie iluzorycznym, aczkolwiek nigdy nie zdałbym sobie z tego sprawy. To bardzo pouczające kiedy w końcu musisz przewartościować swoje życie. Uświadamiasz sobie wtedy jak bardzo wszystko jest względne. Mogę żałować strat moralnych, finansowych i zdrowotnych, ale nic nigdy nie zastąpi tej naiwnej wiary, że szczęście można brać i dawać tak łatwo.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz