Pewien jełop powiedział mi ostatnio, że im się robię
mądrzejszy tym staję się głupszy. No i proszę – może i jełop, ale jednak myśli.
Bo choć sam jest głupi jak but może dlatego widzi rzeczy takimi jakie są. Czyli
że usiłując coś sobie (czyli wszystkim dokoła) udowodnić ryję sobie beret. Więc
przyznaję się – ponieważ nie znam się na niczym postanowiłem zostać pierdolonym
mądralą, a zatem specjalistą od wszystkiego. Bo kiedy znasz się na wszystkim
nie znasz się na niczym. Dlatego właśnie na niczym się nie znam. Gdybym się na
czymś znał to pewnie trzepał bym kasiorę. A jak trzepałbym kasiorę to by panny
za mną szczały. I by mówili o mnie, że jestem specjalistą. A tak jestem tylko
chłopcem na posyłki.
Ale leniwy ze mnie sługa i kombinuję tylko co by tu zrobić,
żeby się wszyscy ode mnie odpierdolili. Robię tak ponieważ mam swój świat. I
czasami postępuję tak jakby inni ludzie byli tylko po to żeby ten świat mógł
funkcjonować. To oczywiście złudzenie, tym perfidniejsze że nie oszukuję w ten
sposób ich tylko samego siebie. Bo wtedy zamiast ludzi mam przy sobie stosy
zakodowanej werbalnie makulatury, trochę gratów i fantazję. Graty wbrew pozorom
czasami są nawet przydatne. Ale fantazja to mi chyba jest potrzebna tylko po to
żeby walić konia. Największa zaś zagadka, to tajemnica tej zasranej makulatury.
Pojeby nazywają ją literaturą i się nią rozkoszują. Większość społeczeństwa
uważa to jednak za zboczenie, albo co najmniej dziwactwo.
Mimo wszystko fetyszyści papieru uporczywie rozkoszują się
składaniem liter do kupy. Co bardziej uzależnieni zamieniają swoje mózgi w
czytniki bezużytecznych informacji i pogrążają się w psychodelicznej medytacji.
Być może wierzą, że staną się w ten sposób mądrzejsi, lecz to gówno prawda. Bo
przecież gdyby byli tacy mądrzy to trzepali by kasiorę. I tak kółko się zamyka.
Jełop zakłada bowiem, że chodzi mi tylko o kasiorę i o dziwki. Ja zaś okłamuję
sam siebie, że zmierzam do celów wyższych. Tylko chuj wie dokąd. Medytacja ma w
sobie zawsze coś z mistycyzmu – tak jakbyś spotykał się z Bogiem. Ale żeby
powiedzieć kim jest ten Bóg to już gorsza sprawa. Wtedy możesz tylko przywołać jakąś legendę albo ideę. Jedno i drugie swój początek ma w
literaturze. Jak mówi pismo na początku było słowo.
Próby dociekań czy pierwsze było jajko czy kura są dosyć
jałowe ponieważ doskonale wyjaśnia nam to mechanizm ewolucji. Tu jednak znowu
dochodzimy do sedna sprawy ponieważ nawet w sensie biologicznym jesteśmy tylko
zbieraniną informacji nazywaną kodem genetycznym. Ponieważ informacja ta ma
tendencję do powielania się zostaje ona utrwalona. Jednocześnie jest niespójna
ze względu na swoją złożoność. Odszyfrowany kod genetyczny jest bowiem naszym
mózgiem, a ten „wiecznie” znajduje się w stanie dynamicznym. Jest bowiem
maszyną do zbierania informacji. Zapisuje je w swoich strukturach neuronalnych
i dlatego pierdolimy takie farmazony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz