Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 27 marca 2017

POLSKA WALCZĄCA

Poprawność polityczna to dla każdego co innego. A więc dla jednych oznacza to, że nie można krytykować Jana Pawła II, a dla innych Jurka Owsiaka. Dla jednych to mit żołnierzy wyklętych, a dla drugich legenda okrągłego stołu. Bo utrapieniem jednych jest ciemnogród, a drugich lewactwo. Jednych przeraża zaściankowość, a drugich kosmopolityzm. Żeby nazywać się „niepoprawnym” wystarczy tylko włożyć kij w mrowisko. Rzekomi buntownicy walczą więc z wybranymi chłopcami do bicia – kapitalistami, komunistami, seksistami, feministkami, homofobami, gejami, antysemitami czy Żydami. Z powodu tego masowego nonkonformizmu powoli zamieniamy się w kraj partyzantów. Połowa „inteligencji” siedzi już w jakichś okopach.

Zapewne to nie tylko polski syndrom, ale jako polski wiejski głupek szczególnie wyraźnie widzę rodzime demony. Mamy tu bowiem swoje polityczne totemy, legendy i świętych. Ulubionym zaś zajęciem opłacanych publicystów i pożytecznych internetowych grafomanów jest wzajemne odbrązawianie pomników, bo żaden autorytet nie jest taki święty jak go malują. Prawdę mówiąc często żeby zostać autorytetem moralnym trzeba po prostu mówić ludziom to co chcą usłyszeć. Ludzie oglądają to co chcą oglądać i czytają to co chcą przeczytać. Gazetowa egzaltacja służy więc przede wszystkim podtrzymywaniu morale. I na nic tu uszczypliwości kiedy zbija się cudze argumenty wyszlifowanym w okopach pieleszy monologiem. To nie jest walka na noże.
 


Będąc wychowankiem ortodoksyjnie katolickiej chłopskiej rodziny musiałem mierzyć się z odgórnie mi narzuconym systemem wartości, co sprawia że poprawność kojarzy mi się raczej z religijnością i konserwatyzmem obyczajowym, niż z fałszywą tolerancją. Swego czasu wzbudzona wychowawczą surowością reaktancja popychała mnie do nieumiarkowanego stosowania różnych używek i innych głupot. Z powodu wieku nie miałem natomiast okazji być zmuszanym do udziału w komunistycznych akademiach, ale w szkole nie raz musiałem recytować różne formułki, a w pracy lizać dupę „równiejszym”. Niemniej staram się nasłuchiwać głosów płynących ze wszystkich stron.

W dobie światopoglądowego pluralizmu coraz trudniej określać co mieści się w kanonach politycznej poprawności, ale jest ona wygodnym chwytem retorycznym. Pozwala pokazywać się jej kontestatorom w roli bojowników o prawdę, których próbuje się ze wszystkich stron zakrzyczeć. Poprawność polityczna ma być wielkim spiskiem elit, umożliwiającym powszechną manipulację świadomością, jakiej przeciwstawiają się samotni i dzielni rycerze. W ten sposób buduje się dla znudzonej gawiedzi ekscytującą narrację.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz