Inaczej zachowujemy się, kiedy jesteśmy sami, a inaczej
kiedy ktoś nas widzi. Inaczej postępujemy w obecności matki, szefa, księdza czy
policjanta, a jeszcze inaczej wobec kolegi, autsajdera, rywala czy pięknej
kobiety. Na tej zależności opiera się cała psychologia społeczna. Człowiek jest
istotą społeczną, a życie społeczne wymaga funkcjonowania w różnych
kontekstach. Żeby toczyć skomplikowane gry społeczne wykształciliśmy tak zwaną
teorię umysłu. Jest to system pojęć który umożliwia spekulowanie na temat stanów
umysłowych naszych bliźnich. Staramy się bowiem rozumieć ich intencje i
prowokować określone reakcje. Rozstrzygamy w ten sposób jak mamy się zachować.
O tym jak istotne jest odczytywanie cudzych stanów
mentalnych najdobitniej świadczą problemy ludzi autystycznych. Gdybyśmy wszyscy
byli autystyczni nie udałoby się nam zbudować tak rozwiniętej cywilizacji.
Mechanizm pozwalający rozumieć przekonania i zachowania innych ludzi jest
wrodzony, lecz umiejętności społeczne rozwijamy zasadniczo przez całe życie. A
im wcześniej zaczniemy je rozwijać tym dla nas lepiej, bo w dzieciństwie nasze
mózgi są najbardziej plastyczne. Choć potwierdza to niestety smutny stereotyp,
rdzenny mieszkaniec wielkiej metropolii jest (statystycznie) bardziej wyczulony
na manipulację niż wieśniak z przysłowiowej dziury zabitej dechami.
KOKSY TO PODLUDZIE |
Jednym słowem od dziecka uczymy się tego jak oceniać innych i wywierać na nich wrażenie. Wiąże się z tym kreowanie swojego wizerunku, gdyż człowiek
zawsze usiłuje zakomunikować innym, że jest osobą posiadającą określone cechy.
Swoje mocne strony staramy się więc uwypuklać, a słabe ukrywać. Przez znaczną
część życia zajmujemy się strojeniem min. To arcyludzkie i jakże
błazeńskie. Paradoksalnie ten autoprezentacyjny wysiłek skierowany jest raczej
do osób niezbyt nam bliskich, gdyż trudno zmienić opinię osób które nas
świetnie znają. Jak twierdzi amerykański biznesmen Dave Ramsey kupujemy rzeczy których nie potrzebujemy, za pieniądze których nie mamy, żeby zaimponować ludziom których nie lubimy. Zbyt duży poziom zaangażowania popycha nas do chaotycznych i nerwowych kroków. Gdy chcemy komuś za wszelką cenę zaimponować, na ogół robimy
z siebie idiotów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz