Zanim ewolucja wyposażyła nas w intelekt obywaliśmy się bez
niego. Funkcjonowaliśmy ze znacznie mniej rozbudowanymi mózgami, a jeszcze
wcześniej nawet bez nich. Ponieważ musieliśmy wtedy nie tylko zaspokajać swoje
potrzeby, ale też przystosowywać działania do dynamicznych sytuacji,
posługiwaliśmy się systemem reagowania w którym myślenie odgrywało znikomą lub
zgoła żadną rolę. Fenomen naszej inteligencji nie mógłby zatem zaistnieć bez
tej „zwierzęcej” podstawy. Rozum jest tylko pewnym usprawnieniem procesów
emocjonalnych. Co więcej samo myślenie jest w kategoriach naukowych procesem
emocjonalnym, ponieważ wynika z popędu. Wybitny neuropsycholog Antonio Damasio
nazywa tę emocję „pasją rozumowania”.
Skutkiem myślenia jest kartezjańskie złudzenie świadomości jako
umysłu ponad materią, ale wszystkie stany naszego umysłu wynikają ze stanów
fizycznych – nie tylko neuronalnych, ale też ściśle somatycznych. Ból, głód czy
strach potrafią przecież zupełnie zmieniać nasze postrzeganie. Również potrzeby
społeczne są swego rodzaju instynktami zapisanymi w naszej naturze. Nasze
uczucia czyli postawy emocjonalne są zaś emocjami wtórnymi, powstałymi w wyniku
powiązania emocji pierwotnych z określonymi obiektami. Dlatego tak często
kochamy nie tylko ludzi, ale też idee (Boga, honor, ojczyznę...), a nawet
przedmioty. Uczucia nie zawsze muszą być wzniosłe. Fizjologicznie poprzedzają
one intelektualną analizę, która w znacznym stopniu sprowadza się do ich
racjonalizowania.
Jesteśmy świadomi wielu swoich uczuć, lecz często ich sobie
nie uświadamiamy. Z powodu ograniczonej pojemności naszej pamięci jawnej,
szereg doświadczeń emocjonalnych zapisuje się w naszej pamięci pod postacią
markerów somatycznych. Kiedy czujemy, że „coś nam tu śmierdzi”, odbieramy sygnał z ukrytej pamięci naszego organizmu. W języku
potocznym nazywamy to intuicją. Oczywiście nie jest ona nieomylna, lecz wszyscy
wiemy, że często warto słuchać swoich wewnętrznych przeczuć. Dodatkowo w
wydawaniu sądów nieświadomie kierujemy się uproszczeniami poznawczymi czyli
heurystykami. Są to efektywne ewolucyjnie sposoby przetwarzania informacji,
lecz prowadzić mogą do błędów poznawczych, jak choć w przypadku stereotypizacji
wynikającej z heurystyki reprezentatywności.
Wszystkie te tajemnicze siły kierujące naszym postępowaniem
określić możemy mianem nieświadomości, ale nie w rozumieniu freudowskim.
Ponieważ dzięki nowoczesnej technice możemy już obserwować neuronalne i
fizjologiczne korelaty naszych stanów umysłowych i emocjonalnych, wiemy że
psychoanaliza zajmowała się raczej filozofowaniem niż badaniem ludzkiego
umysłu. I choć mózg kształtuje się pod wpływem indywidualnego doświadczenia
społecznego, wyodrębnienie ucieleśnionej w nim psychiki jest symbolicznym
uproszczeniem lub tezą religijną. Pomimo jego ogromnej plastyczności
otrzymujemy w genach pewien determinujący nas potencjał, co stawia pod znakiem
zapytania kwestię wolnej woli. Wiadomo na przykład, że w mózgach psychopatów
występują deficyty anatomiczne.
Cokolwiek byśmy nie robili, zawsze będziemy mogli być tylko
sobą, dlatego tak ciężko pokonywać swoje ograniczenia, a w niektórych aspektach
jest to wręcz niemożliwe. Pozostaje mi więc tylko siebie zaakceptować, choć
jest wiele rzeczy jakie chciałbym w sobie zmienić. Nie pomogą mi w tym książki ani
usilne starania – musiałbym wymienić swój system nerwowy. Najważniejsze to
radzić sobie ze sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz