Przeciwnicy aborcji rozpoczęli szokującą kampanię z
wykorzystaniem zdjęć wyskrobanych płodów. Makabryczne fotografie pojawiły się
na poznańskich i krakowskich bilbordach. Kontrowersyjną sprawę zgłoszono do
prokuratury. Nie chcę się tutaj rozwodzić nad tym przebrzmiałym tematem. Mój
stosunek do przerywania ciąży jest złożony. Zasadniczo też jestem jej
przeciwnikiem, co nie znaczy, że przeciwnikiem bezwzględnym. Rozumiem, że
zgwałcona kobieta może żywić nienawiść do cząstki oprawcy którą nosi w sobie.
Rozumiem jej instynkt samozachowawczy kiedy budzące się w niej życie zagraża
jej własnemu. Rozumiem też, że nie zawsze życie jest wartością samą w sobie –
czasem oznaczać może jedynie ból i poniżenie.
Przekaz posługujący się brutalnym naturalizmem to gra na
ludzkich uczuciach. Ma wywołać wstręt i obrzydzenie. Pomysł ten wcale nie jest
nowy. Posługiwali się nim nawet naziści, na przykład prezentując w
propagandowym filmie „Wieczny Żyd” cierpienia zwierząt podczas uboju
rytualnego, dokonywanego przez wyznawców judaizmu. Na widok tych barbarzyńskich
praktyk ludzie postrzegali Żydów jako krwiożercze bestie. Na dobrą sprawę
gdybyśmy zobaczyli jak robi się zwykłą kiełbasę, również wydawać nam by się to
mogło dosyć niesmaczne. Po wstrząsające obrazy sięgają więc chętnie obrońcy
zwierząt. Sposobem tym próbuje się również zwalczać popyt na wyroby tytoniowe.
W niektórych krajach na paczkach papierosów umieszcza się fotografie zmian
fizjologicznych wywołanych paleniem tego dziadostwa. Nie są to widoki
przyjemne.
Obnoszone już wcześniej na transparentach zdjęcia
zmasakrowanych płodów tym bardziej. I o to właśnie chodzi. Gatunek ludzki
chroni własne dzieci, gdyż taka jest jego natura. Każda krzywda wyrządzona
dzieciom jawi się więc jako postępek szczególnie odrażający, nawet w kulturze
więziennej, którą cechuje kult siły i pogarda słabości. „Obrońcy życia”
pokazują jednak tylko część prawdy – właśnie tą część jaką chcą. –
Powinniśmy pokazać zdjęcie naszego dziecka. Wodogłowie, brak części czaszki, w
miejscu nosa dziura, rozszczepy kości policzkowej, wypłynięte oczy, brak
powiek. Widok drastyczny. Ale może wtedy ludzie, którzy uważają, że profesor
Bogdan Chazan uratował życie, zrozumieją, że tego życia nie można było ratować –
mówią rodzice dziecka, którego agonię swego czasu przedłużył nawiedzony
faszysta. Jako zwolennik wolności słowa nie widzę tu przeciwwskazań prawnych,
tyle iż byłoby to babranie się w gównie. Oglądajmy to co jest piękne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz