Błądzić jest rzeczą ludzką, a nic co ludzkie nie jest mi
obce. Chociaż jednak człowiek uczy się na błędach, niektórych rzeczy wolałbym
się nie nauczyć. Miałbym wtedy więcej szacunku dla człowieka i dla siebie jako
jego szczególnego przypadku. Co prawda być może taki szacunek niczemu by nie
służył, ale wszyscy mamy jakieś nieracjonalne tęsknoty. Nadmierny optymizm może
zaburzać percepcję. Miłość może być ślepa, a wiara w ludzi wieść do upadku.
Budda żeby poznać prawdę musiał wyjść z pałacu. A raczej to pałac musiał wyjść
z Buddy. Jeśli chcemy poznać prawdę, musimy usunąć iluzję przesłaniającą
rzeczywistość. Jeśli zaś zmienić mamy swoje wyobrażenie o świecie, de facto
sami musimy się zmienić, albo odrzucić prawdę.
Zmiany są bardzo trudne, bo naszej psychicznej integralności
strzeże mechanizm obronny nazywany systemem iluzji i zaprzeczeń. Najczęściej
przywołuje się go rozpatrując dynamikę uzależnień, ale nie jest to specyficzna
cecha tylko alkoholików, narkomanów czy hazardzistów. Wszyscy jesteśmy
uzależnieni od różnych emocjonalnych regulatorów, bronimy więc (często w sposób
bardzo infantylny) swojej tożsamości emanującej określonym trybem życia.
Krytykę swojego postępowania odbieramy jako atak na siebie, a
odpowiedzialnością za własne błędy obarczamy otoczenie i okoliczności. To jeden
z powodów dla których trudno się uczyć na błędach.
Następny jest taki, że związane z porażkami poczucie krzywdy
zwiększa skłonność do życiowego cynizmu, w rezultacie czego sami stajemy się
skurwysynami. Na drugim biegunie mamy natomiast poczucie winy za wszystkie złe
rzeczy jakie nas w życiu spotykają. A przecież nie tylko warto, ale trzeba
kochać, ufać i pomagać ludziom. Niestety wiąże się to z ryzykiem. Prędzej czy później stykamy się więc z
wampirami żerującymi na naszych czułych miejscach. Wtedy życie objawia nam się
w całej swojej obrzydliwości. Lecz jak pisał Edward Stachura „życie jest
piękniejsze i straszniejsze jeszcze jest – wszystko przy nim blednie, blednie
nawet sama śmierć!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz