Rekin polarny dojrzałość płciową osiąga w wieku zaledwie stu
pięćdziesięciu lat. Nie przeszkadza mu to w rozmnażaniu się, bo żyje ponad
czterysta. Też bym tak chciał. Po pierwsze miałbym jeszcze dużo czasu do
śmierci, a po drugie nie miałbym za sobą żadnych zawodów miłosnych. Gdyby
istota tak inteligentna jak człowiek żyła czterysta lat otwierałoby to przed
nią wspaniałe perspektywy. Trzeba by być przecież wyjątkowym debilem żeby
zmarnować czterysta lat. A stupięćdziesięcioletni ludzie byliby na pewno rozsądniejsi
od młokosów.
Choć jesteśmy gatunkiem niezwykłym, nie dostaliśmy od natury
wszystkich możliwych asów. Najstarszym udokumentowanym przypadkiem bezkręgowca
był małż, który żył przeszło pół tysiąclecia. Ale to jeszcze nic jeśli weźmiemy
pod uwagę wiek jakiego dożywają niektóre rośliny. Kalifornijska sosna zwana
drzewem Matuzalema wyrosła już we wczesnej epoce żelaza, kiedy po ziemi szwendali
się jeszcze ludzie pierwotni, około pięć tysięcy lat temu. W Pensylwanii zaś wiek
pewnego krzewu borówki oszacowano na trzynaście tysiącleci.
Oczywiście, jak to ze wszystkim bywa, liczy się nie tylko
ilość, ale jakość. Osiągnięcie spektakularnego wieku byłoby dla nas korzystne
tylko gdyby udało się nam zachować standardy tego drugiego parametru. Gdybym na
przykład przez całą dekadę miał robić w pieluchę, albo dopiero po upływie wieku
móc legalnie decydować o wszystkich swoich sprawach, dostałbym chyba świra.
Einstein miał rację z tym, że czas jest pojęciem względnym. Gdybyśmy żyli dłużej, nie byłoby to jednak
dla nas niczym niezwykłym. Nie dziwimy się przecież, że umiemy mówić, myśleć,
kochać i nienawidzić. Tak czy owak życie jest cudem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz