Łączna liczba wyświetleń

sobota, 13 sierpnia 2016

CUD NAD WISŁĄ

Rekin polarny dojrzałość płciową osiąga w wieku zaledwie stu pięćdziesięciu lat. Nie przeszkadza mu to w rozmnażaniu się, bo żyje ponad czterysta. Też bym tak chciał. Po pierwsze miałbym jeszcze dużo czasu do śmierci, a po drugie nie miałbym za sobą żadnych zawodów miłosnych. Gdyby istota tak inteligentna jak człowiek żyła czterysta lat otwierałoby to przed nią wspaniałe perspektywy. Trzeba by być przecież wyjątkowym debilem żeby zmarnować czterysta lat. A stupięćdziesięcioletni ludzie byliby na pewno rozsądniejsi od młokosów.
 
Choć jesteśmy gatunkiem niezwykłym, nie dostaliśmy od natury wszystkich możliwych asów. Najstarszym udokumentowanym przypadkiem bezkręgowca był małż, który żył przeszło pół tysiąclecia. Ale to jeszcze nic jeśli weźmiemy pod uwagę wiek jakiego dożywają niektóre rośliny. Kalifornijska sosna zwana drzewem Matuzalema wyrosła już we wczesnej epoce żelaza, kiedy po ziemi szwendali się jeszcze ludzie pierwotni, około pięć tysięcy lat temu. W Pensylwanii zaś wiek pewnego krzewu borówki oszacowano na trzynaście tysiącleci.

Oczywiście, jak to ze wszystkim bywa, liczy się nie tylko ilość, ale jakość. Osiągnięcie spektakularnego wieku byłoby dla nas korzystne tylko gdyby udało się nam zachować standardy tego drugiego parametru. Gdybym na przykład przez całą dekadę miał robić w pieluchę, albo dopiero po upływie wieku móc legalnie decydować o wszystkich swoich sprawach, dostałbym chyba świra. Einstein miał rację z tym, że czas jest pojęciem względnym.  Gdybyśmy żyli dłużej, nie byłoby to jednak dla nas niczym niezwykłym. Nie dziwimy się przecież, że umiemy mówić, myśleć, kochać i nienawidzić. Tak czy owak życie jest cudem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz