Łączna liczba wyświetleń

środa, 3 stycznia 2018

ALCHEMIA

Indianie nie mogli zrozumieć obsesji konkwistadorów na punkcie złota. W końcu jest to metal zbyt miękki żeby wytwarzać z niego narzędzia. Używali go tylko do wyrobu błyskotek. Dla rdzennych mieszkańców Ameryki żółty kruszec nie był  więcej wart niż szklane koraliki dla Europejczyków. Sęk w tym, że w Starym Świecie złoto nie było tylko surowcem lecz środkiem płatniczym i dobrem luksusowym. A to oznaczało, że można było je wymieniać na wszelkie zasoby i pracę. Złoto było więc instrumentem materialnej władzy. Dlatego przez Atlantyk transportowano do Hiszpanii ogromne ilości tego złomu. Angażowanie tylu sił dla „importu” czegoś co ma znaczenie tylko symboliczne wydawać się może absurdalne. Człowiek uwielbia jednak bić się o wartości które sobie uroił. W nazistowskich obozach koncentracyjnych trupom usuwano złote zęby – żeby nie zmarnowało się to co najcenniejsze.


Dzisiaj środkami płatniczymi są monety ze stali, aluminium i miedzi. Pieniędzmi są papierowe banknoty, a nawet wirtualne zapisy na naszych kontach. Siłę nabywczą może mieć wszystko co uznamy za powszechnie wymienne. Moc pieniądza polega na tym, że w nią wierzymy. Stał się on wyznacznikiem naszych zdolności konsumpcyjnych i związanego z tym statusu. Dzięki temu naszą pracę wymieniać możemy na dowolne dobra, usługi i informacje. Możemy wybierać pomiędzy posiadaniem, rozrywką czy wiedzą. Wolność ta ma jednak swoją cenę. Już sama idea pieniądza na tyle podnieca mózg, że czynić z niego może swoisty narkotyk. Niczym konkwistadorzy czy hitlerowcy często zapominamy, że forsa nie jest niczym więcej niż szklanymi paciorkami którymi handlarze niewolników mamili murzyńskich kacyków. Jest tylko naszym pragnieniem.


W naszym „cywilizowanym” świecie, gdzie drapieżność wyzysku ustępuje przemysłowej hodowli konsumentów, materialny dobrobyt ma gwarantować rynek zbytu dla coraz szerszej gamy ofert konsumpcyjnych, przy czym więcej ludzi usługuje i informuje niż cokolwiek wytwarza. Co jeszcze śmieszniejsze największe zyski w tej zwariowanej rzeczywistości przynosi obracanie kapitałem, dlatego zawirowania na rynkach finansowych są dla współczesnej gospodarki tak niebezpieczne. Coraz większy rozmach przedsięwzięć gospodarczych uzależniony jest od ich kredytowania i nastrojów giełdowych. Niewielu zresztą ludzi szuka dla takiego stanu rzeczy alternatywy kulturowej, ponieważ nowe zakupy są raczej przyjemne, nawet jeśli porównania społeczne niekiedy mogą być bolesne. Zjawiska takie jak słabnąca demografia czy pogarszająca się kondycja psychiczna społeczeństw rozwiniętych zmuszają nas jednak do zadawania coraz nowych pytań o sens takiego rozwoju.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz