Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 11 stycznia 2018

NEW AGE

Triumf chrześcijaństwa w Rzymie przyczynił się do jego zinstytucjonalizowania, a być może ostatecznie był możliwy dzięki niemu. Doprowadziło to nie tylko do stworzenia biurokratycznego molocha, ale też ujednolicenia doktryny. Centralne zarządzanie wymagało wiary w autorytet jedynego kościoła i jego naukę. Wszelkie odchylenia od „normy” zwalczano więc jako herezje. Chrześcijaństwo zamiast na kwestiach moralnych koncentrowało się na teologicznych, co niejednokrotnie prowadziło do rozlewu krwi. Papieski monopol na prawdę religijną udało się przełamać dopiero trendowi reformacji, lecz poprzez orgię wzajemnej przemocy.

Aż do czasów wojen światowych religijna wojna trzydziestoletnia była najstraszniejszym konfliktem jaki przetoczył się przez Europę – w jej wyniku mogło zginąć nawet osiem milionów ludzi, a kontynent został spustoszony. A wszystko to w wyniku starcia odłamów tej samej religii, głoszącej pokój i miłość bliźniego. Potem przyszedł więc czas na humanistyczną refleksję i tak zwany wiek rozumu. Nurt oświecenia krytykował religię i jej konsekwencje, postulując sekularyzację i laicyzację. Niestety wśród „wolnomyślicieli” również nie zabrakło fanatyków, czego pierwszym przykładem była rewolucja francuska i rzeź katolików w Wandei – pierwsze ideologiczne ludobójstwo w dziejach nowożytnych.

Dwudziestowieczna Europa wykrwawiała się już pod znakiem nowych fanatyzmów – czerwonego i brunatnego. Dla wielu badaczy były one tylko formami religii politycznych, czyli swego rodzaju kultów z określoną obrzędowością i wyznawcami. Awangardowe wizje przyniosły katastrofę humanitarną wszystkim zainteresowanym, dlatego zatriumfował wygodny „zgniły liberalizm”. Choć Europejczykom nadal zdarzały się napady religijnego szaleństwa (jak choćby masakra bośniackich muzułmanów w Srebrenicy w 1995 roku) wydaje się, że czasy fanatycznego zaślepienia mamy już za sobą. Niestety nowe napięcia rodzi napływ do Europy islamskich idei ekstremistycznych.


Dziś jedyną żywą religią Europy stał się kapitalizm, w którym bogactwo to niebo, a bieda to piekło. Europejczycy poświęcają większość czasu zarabianiu i konsumpcji – ich kultura podporządkowała się logice ekonomicznej. Najbardziej jaskrawym tego wyrazem jest religia rozwoju osobistego, koncentrująca się na budzeniu motywacji (czyli wiary) do materialnej samorealizacji. Z jednej strony to źle, ale z drugiej dobrze. Bo spoglądając w przeszłość to w zasadzie nie ma za czym tęsknić. Niezmiennym składnikiem każdego takiego etosu pozostaje poszukiwanie duchowych przewodników, czyli mądrali którzy powiedzą nam co mamy robić żeby było dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz