Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 7 stycznia 2018

ZARZĄDZANIE SZCZĘŚCIEM

Psycholog organizacji Ronald Humphrey w ramach eksperymentu stworzył formę biura. Doświadczenie polegało na losowym podziale uczestników na „kierowników” i „urzędników”. W związku z tym „kierownikom” powierzono nadzór nad „urzędnikami”, których aktywność ograniczono do wykonywania prostych prac biurowych. Przed badanymi nie ukrywano jednak przypadkowości, która umieściła ich w jednej lub drugiej kategorii. Ale kiedy potem proszono jednych i drugich o ocenę pozostałych pod kątem takich cech jak zdolności przywódcze, inteligencja, motywacja, stanowczość czy pomocność, zarówno „kierownicy” jak i „urzędnicy” oceniali wyżej „kierowników” (i to mimo wiedzy o losowym charakterze takiego kierownictwa). Po prostu praca „urzędnika” stwarzała mniejsze pole do popisu.

Można się tylko domyślać, że im niżej człowiek znajduje się na drabinie społecznej tym na większego wygląda głupka. Przy okazji działa tu też zapewne sprzężenie zwrotne. „Szycha” otrzymując potwierdzenia swoich kompetencji staje się tym pewniejszy swego, co czyni go tym lepszym liderem. W systemach monarchicznych przywódcą zostawało się na mocy pochodzenia, a nie konkursu. Arystokraci dziedziczyli urzędy i wpływy, gdyż widziano w nich jedynych predestynowanych do władzy. Oczywiście wyróżniał ich kapitał kulturowy (wiedza i doświadczenie), co tym bardziej konserwowało system. Wśród monarchów i dostojników nie brakowało jednak głupców i utracjuszy. Dla ludu autorytet władzy wynikał z samego jej sprawowania, gdyż każdy z nas potrzebuje przywódców i mentorów.

W codziennym życiu wszelka losowość, a tym bardziej arbitralność, nie jest transparentna jak w przytoczonym eksperymencie. Zwykle fakty o koligacjach i protekcji są skrzętnie ukrywane, a bieg ścieżki życiowej mogą zmieniać różne przypadki, które potem się bagatelizuje. Na ogół przeceniamy rolę atrybucji dyspozycyjnych, doszukując się w zewnętrznych atrybutach emanacji talentów i determinacji. Lecz gdyby wszystko wynikałoby z naszych cech osobniczych, sens straciłaby cała psychologia społeczna wraz z wychowaniem, edukacją i nabywaniem doświadczeń. Każdy z nas do pewnego stopnia zostaje ukształtowany przez okoliczności. Człowieczeństwo polega na nieprzerwanym uwikłaniu naszego układu nerwowego we współzależności społeczne, aż do ukształtowania określonych aspiracji.


W pewnym momencie stajemy się zakładnikami swojego życiorysu. Dla wielu z nas wydaje się oczywiste, że wszyscy powinniśmy chcieć mniej więcej tego samego, ponieważ to „normalne”. Pewnie z tego powodu lubimy widzieć życie jako spis zadań do wykonania. Zaliczenie każdego z nich potwierdzone musi zostać oficjalną pieczątką. Na życie można patrzeć też z lotu ptaka – wtedy pragnienie stanie się mniej ważne, a zamiast konieczności zobaczymy nieskończoność. Szczęście wypływa z naszego wnętrza, a nie tego do czego zmierzamy. Niezależnie od przypisanych nam ról wszyscy możemy przeżywać ekstazę człowieczeństwa. Przynajmniej czasami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz