Psycholog organizacji Ronald Humphrey w ramach eksperymentu
stworzył formę biura. Doświadczenie polegało na losowym podziale uczestników na
„kierowników” i „urzędników”. W związku z tym „kierownikom” powierzono nadzór
nad „urzędnikami”, których aktywność ograniczono do wykonywania prostych prac
biurowych. Przed badanymi nie ukrywano jednak przypadkowości, która umieściła
ich w jednej lub drugiej kategorii. Ale kiedy potem proszono jednych i drugich
o ocenę pozostałych pod kątem takich cech jak zdolności przywódcze,
inteligencja, motywacja, stanowczość czy pomocność, zarówno „kierownicy” jak i
„urzędnicy” oceniali wyżej „kierowników” (i to mimo wiedzy o losowym
charakterze takiego kierownictwa). Po prostu praca „urzędnika” stwarzała
mniejsze pole do popisu.
Można się tylko domyślać, że im niżej człowiek znajduje się
na drabinie społecznej tym na większego wygląda głupka. Przy okazji działa tu
też zapewne sprzężenie zwrotne. „Szycha” otrzymując potwierdzenia swoich
kompetencji staje się tym pewniejszy swego, co czyni go tym lepszym liderem. W
systemach monarchicznych przywódcą zostawało się na mocy pochodzenia, a nie
konkursu. Arystokraci dziedziczyli urzędy i wpływy, gdyż widziano w nich
jedynych predestynowanych do władzy. Oczywiście wyróżniał ich kapitał kulturowy
(wiedza i doświadczenie), co tym bardziej konserwowało system. Wśród monarchów
i dostojników nie brakowało jednak głupców i utracjuszy. Dla ludu autorytet
władzy wynikał z samego jej sprawowania, gdyż każdy z nas potrzebuje przywódców
i mentorów.
W codziennym życiu wszelka losowość, a tym bardziej
arbitralność, nie jest transparentna jak w przytoczonym eksperymencie. Zwykle
fakty o koligacjach i protekcji są skrzętnie ukrywane, a bieg ścieżki życiowej
mogą zmieniać różne przypadki, które potem się bagatelizuje. Na ogół
przeceniamy rolę atrybucji dyspozycyjnych, doszukując się w zewnętrznych
atrybutach emanacji talentów i determinacji. Lecz gdyby wszystko wynikałoby z
naszych cech osobniczych, sens straciłaby cała psychologia społeczna wraz z
wychowaniem, edukacją i nabywaniem doświadczeń. Każdy z nas do pewnego stopnia
zostaje ukształtowany przez okoliczności. Człowieczeństwo polega na
nieprzerwanym uwikłaniu naszego układu nerwowego we współzależności społeczne,
aż do ukształtowania określonych aspiracji.
W pewnym momencie stajemy się zakładnikami swojego
życiorysu. Dla wielu z nas wydaje się oczywiste, że wszyscy powinniśmy chcieć
mniej więcej tego samego, ponieważ to „normalne”. Pewnie z tego powodu lubimy
widzieć życie jako spis zadań do wykonania. Zaliczenie każdego z nich
potwierdzone musi zostać oficjalną pieczątką. Na życie można patrzeć też z lotu
ptaka – wtedy pragnienie stanie się mniej ważne, a zamiast konieczności
zobaczymy nieskończoność. Szczęście wypływa z naszego wnętrza, a nie tego do
czego zmierzamy. Niezależnie od przypisanych nam ról wszyscy możemy przeżywać
ekstazę człowieczeństwa. Przynajmniej czasami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz