Łączna liczba wyświetleń

piątek, 29 grudnia 2017

CEL KULTURY

Historia człowieka to historia jego kultury. Odkąd różne kultury zaczęły wchodzić ze sobą w interakcje toczy się historia. Wcześniej żyliśmy w rzeczywistości prehistorycznej – małe grupy ludzi tworzyły własne kultury, które jednak nie oddziaływały na siebie. Z czasem jedne grupy zaczęły narzucać swoją kulturę innym i tworzyć na użytek tej „misji” organizacje polityczne. Choć kosztowało to wiele krwi i łez, taka imperialna kumulacja kultur umożliwiła budowę cywilizacji technicznej, a potem informacyjnej. Skutkiem jest globalizacja kultury.

Celem dzisiejszej kultury jest wzrost gospodarczy, a umożliwia go tylko rosnąca konsumpcja. Musimy więcej kupować, żeby więcej produkować i sprzedawać – w przeciwnym wypadku system się załamie. Przy wszystkich swoich wadach takie spojrzenie na świat zapewnia nam przynajmniej względny pokój. Wcześniej – kiedy kulturom przypisywano cele religijne czy ideologiczne – łatwo było wywołać jatkę w imię „ducha”. Dziś powiązania gospodarcze sprawiają, że nie chcemy psuć sobie interesów.

Wiek dwudziesty był wyścigiem dwóch modeli gospodarczych – komunistycznego i kapitalistycznego. Etos komunizmu sprowadzał się do służby jak najszerszej wspólnocie, a kapitalizmu do dbania o własną kieszeń. Okazało się, że ludzie są skłonni więcej robić dla siebie niż dla kolektywu w którym plenią się pasożyty. Choć kapitalizm przyswoił pewne mechanizmy gospodarki społecznej jego przesłanie jest zasadniczo niezmienne – bogać się. Może się to wydawać nieco jałowe lecz kontrkulturowe koncepcje nie miały nigdy pomysłu na to jak się finansować.


Mimo wszystko myślę, że można rozważać alternatywne modele kultury i w swoim korzystaniu z dobrodziejstw konsumpcji kierować się minimalizmem, to znaczy ograniczać się do tego co jest nam „naprawdę” potrzebne. Biorąc pod uwagę niezmienność chemicznej zupy określającej nasze nastroje pokusić się można o stwierdzenie, że wzrost gospodarczy nie będzie już zwiększał naszego szczęścia (poziomu serotoniny, dopaminy czy endorfiny), lecz jedynie go podtrzymywał. Jesteśmy bowiem uzależnieni od „nowości”. Przy odrobinie refleksji możemy jednak programować swój rozwój tak, żeby zapewnić sobie optymalnie niezależne źródła wewnętrznej satysfakcji. I tego życzę wszystkim w nadchodzącym roku.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz