Mówią, że kto czyta ten żyje podwójnie. I coś w tym jest, bo
analiza za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego pokazuje, że czytanie
książek aktywizuje rejony mózgu odpowiedzialne za „przeżywanie” ich treści –
korę słuchową, wzrokową, ruchową czy czuciową. Innymi słowy czytelnik na pewnym
poziomie odczuwa fabułę, symulując w swoim mózgu literacką rzeczywistość. Być
może dlatego zamieszkałem w domu pełnym książek. Lektury są jak towarzystwo
które człowiek sam sobie dobiera. A to bardzo ważne w jakim towarzystwie się
obraca, bo z kim przestaje takim się staje.
Kiedy homo sapiens widzi innych przedstawicieli swojego
gatunku zaczyna zachowywać się inaczej. Ulega tak zwanej falicytacji
społecznej. Sportowcy osiągają lepsze wyniki na oczach publiczności niż
trenując samotnie. Innymi słowy potrafią wtedy być szybsi i silniejsi. Zatem
nawet na poziomie organicznym priorytetem jest dla nas sprostanie oczekiwaniom.
Dlatego kiedy świat wariuje my głupiejemy razem z nim. Historia pokazuje jak
łatwo ulec wpływowi zbiorowego szaleństwa. Myślę, że zawsze warto stać chociaż
pół kroku z boku, odgraniczając się od społecznych emocji za ekstraktem
sączących się z nich abstrakcji.
Psychologia optymalnego doświadczenia mówi o uniesieniu (flow),
polegającym się na zatraceniu się „ja” w „tu i teraz”. Doświadczenie to
wykazuje więc cechy wschodniej medytacji, tyle iż może nas ogarniać poprzez
głębokie oddanie się pasji – fizycznej czy intelektualnej. Chodzi tu o
aktywność dla samej wewnętrznej satysfakcji, bez koncentrowania się na jej
społecznych rezultatach. Kultowy powieściopisarz Kurt Vonnegut za najbardziej
wzbogacającą formę medytacji uważał lekturę i twórczość, gdyż w przeciwieństwie
do mistycznych technik pozwalają na prawdziwą transcendencję umożliwiając nam
kontakt zarówno z największymi umysłami w historii, jak i z własnym wnętrzem.
Ze znanych nam technik relaksacyjnych czytanie obniża poziom
hormonu stresu (kortyzolu) najskuteczniej, bo aż o 68% w ciągu zaledwie sześciu
minut! Aż dziwne, że tylu z nas woli łykać tabletki na uspokojenie. Pomimo że
wielu wtórnym analfabetom obcowanie ze słowem pisanym wydawać może się drętwe,
stymuluje ono mózg bardziej niż oglądanie telewizji, czyli najpopularniejsze
lekarstwo na nudę. Przesadne obcowanie ze szklanym ekranem osłabia zdolność
krytycznego myślenia, koncentracji i panowania nad emocjami. Niestety to
telewizyjna rzeczywistość jest dziś jednym z głównych programatorów życia
społecznego. Jeśli ludzie inteligentni mniej się nudzą, to dlatego iż tym co
rozbudza wyobraźnię trudniej się przesycić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz