Łączna liczba wyświetleń

piątek, 19 stycznia 2018

ZAŚWIATY

Mówią, że kto czyta ten żyje podwójnie. I coś w tym jest, bo analiza za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego pokazuje, że czytanie książek aktywizuje rejony mózgu odpowiedzialne za „przeżywanie” ich treści – korę słuchową, wzrokową, ruchową czy czuciową. Innymi słowy czytelnik na pewnym poziomie odczuwa fabułę, symulując w swoim mózgu literacką rzeczywistość. Być może dlatego zamieszkałem w domu pełnym książek. Lektury są jak towarzystwo które człowiek sam sobie dobiera. A to bardzo ważne w jakim towarzystwie się obraca, bo z kim przestaje takim się staje.


Kiedy homo sapiens widzi innych przedstawicieli swojego gatunku zaczyna zachowywać się inaczej. Ulega tak zwanej falicytacji społecznej. Sportowcy osiągają lepsze wyniki na oczach publiczności niż trenując samotnie. Innymi słowy potrafią wtedy być szybsi i silniejsi. Zatem nawet na poziomie organicznym priorytetem jest dla nas sprostanie oczekiwaniom. Dlatego kiedy świat wariuje my głupiejemy razem z nim. Historia pokazuje jak łatwo ulec wpływowi zbiorowego szaleństwa. Myślę, że zawsze warto stać chociaż pół kroku z boku, odgraniczając się od społecznych emocji za ekstraktem sączących się z nich abstrakcji.

Psychologia optymalnego doświadczenia mówi o uniesieniu (flow), polegającym się na zatraceniu się „ja” w „tu i teraz”. Doświadczenie to wykazuje więc cechy wschodniej medytacji, tyle iż może nas ogarniać poprzez głębokie oddanie się pasji – fizycznej czy intelektualnej. Chodzi tu o aktywność dla samej wewnętrznej satysfakcji, bez koncentrowania się na jej społecznych rezultatach. Kultowy powieściopisarz Kurt Vonnegut za najbardziej wzbogacającą formę medytacji uważał lekturę i twórczość, gdyż w przeciwieństwie do mistycznych technik pozwalają na prawdziwą transcendencję umożliwiając nam kontakt zarówno z największymi umysłami w historii, jak i z własnym wnętrzem.
 


Ze znanych nam technik relaksacyjnych czytanie obniża poziom hormonu stresu (kortyzolu) najskuteczniej, bo aż o 68% w ciągu zaledwie sześciu minut! Aż dziwne, że tylu z nas woli łykać tabletki na uspokojenie. Pomimo że wielu wtórnym analfabetom obcowanie ze słowem pisanym wydawać może się drętwe, stymuluje ono mózg bardziej niż oglądanie telewizji, czyli najpopularniejsze lekarstwo na nudę. Przesadne obcowanie ze szklanym ekranem osłabia zdolność krytycznego myślenia, koncentracji i panowania nad emocjami. Niestety to telewizyjna rzeczywistość jest dziś jednym z głównych programatorów życia społecznego. Jeśli ludzie inteligentni mniej się nudzą, to dlatego iż tym co rozbudza wyobraźnię trudniej się przesycić.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz