Budda zrozumiał, że rzeczywistość nigdy nie nadąża za
pragnieniem, czyli za nami samymi. Dlatego podobnie jak Sokrates, czy pięć
wieków później Jezus, postulował uwolnienie się od wszystkich rzeczy. W
człowieku widział jedynie zbiór nietrwałych elementów umożliwiających mu
istnienie jedynie na poziomie rzeczywistości relatywnej. Podobnie jak
współczesna psychologia w jaźni dostrzegał tylko nagie przejawy percepcji, pamięci,
cech i predyspozycji. Według Przebudzonego źródłem wszelkiego cierpienia jest
uporczywie trwające przy swoich skłonnościach iluzoryczne „ja”. Ego zawsze chce
czegoś nierealnego – usunięcia dyskomfortu lub podsycenia rozkoszy. Jedynym
wyjściem jest więc kontemplacja rzeczywistości takiej jaka ona jest, czyli
medytacja.
Pomimo przejawiającego się w różnych formach „pogaństwa”,
nauki starożytnego mędrca zdumiewają dziś zachodnią cywilizację swoją
przenikliwością. I nie chodzi tu tylko o błazeńską fascynację egzotyką. Badania
nad wpływem medytacji na mózg doprowadziły do powstania tak zwanej neuronauki
kontemplacyjnej. W ich wyniku ujawniono trwałe zmiany struktury sieci
neuronowej skutkujące emocjonalną równowagą. Praktykujący buddyzm francuski
biolog molekularny Matthieu Ricard został okrzyknięty przez amerykańskich
neurologów „najszczęśliwszym człowiekiem świata” ponieważ fale gamma w jego
mózgu zestroiły się na idealną częstotliwość optymalizując percepcję, zdolności
poznawcze i samoświadomość. Jego zdaniem wszyscy możemy wypracować nawyki
szczęśliwego myślenia.
Ponieważ to szczęście, a nie przyjemność, decyduje o jakości naszego
życia, trening umysłu powinien być naszym priorytetem. Ostatecznie to jak
interpretujemy warunki zewnętrzne zależy przecież od naszego umysłu, a
przyjemność wyczerpuje się już w trakcie jej doświadczania. Z kolei chęć uwolnienia
się od nieprzyjemnych stanów powoduje koncentrację na nich, wzmagając irytację,
a nawet prowadząc do obsesji. Jeśli uzależniamy nasze szczęście od warunków
zewnętrznych skazujemy się tylko na oglądanie jego fasady. Czysta świadomość
jest lustrem odbijającym świat zewnętrzny, a wszystko inne jest iluzją.
Koncentrując się na przyjemnościach, pieniądzach, pozycji czy wizerunku,
zamiast na własnym wnętrzu, niekiedy wręcz dążymy do nieszczęścia. W końcu tego
co jest poza nami nigdy nie będziemy w pełni kontrolować. Tak naprawdę wszystko
rozgrywa się w naszych myślach. Spróbujmy je uwolnić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz