Łączna liczba wyświetleń

środa, 22 lutego 2017

WOJNA EMOCJONALNA

Na szczęście nie jestem Żydem. Jeśli już to raczej Polakiem. Co prawda miałem dziadków w Wehrmachcie, ale jeden z nich szybko zdezerterował i zaczął zabijać faszystowskich Szwabów. Poza tym uwielbiam wieprzowinę i znam tylko język polski, a wszyscy znani mi przodkowie byli katolikami. Nie jestem także masonem, ani iluminatem. Żeby knuć spiski trzeba być kimś wpływowym, a poza tym wkurwiają mnie wszelkie maskarady. Co więcej nie jestem cyklistą – dawno temu porzuciłem jazdę na podejrzanym politycznie jednośladzie. W ogóle nie lubię pedałować. Można nawet powiedzieć, że w kwestii upodobań seksualnych jestem szowinistyczną męską świnią. Jednym słowem nie jestem genetycznie obciążonym bolszewikiem z piórkiem w dupie.

Skoro moje uczucia można obrażać, nie rozumiem jednak czemu szczególnej ochronie podlegać mają „uczucia religijne”. Są przecież uczucia znacznie silniejsze, na przykład miłość erotyczna, z której powodu ludzie popełniają najstraszniejsze głupoty. Ale z punktu widzenia prawa najważniejsze jest, że ktoś ma bzika na punkcie Jana Pawła II czy Mahometa. Większość obrazoburczych prowokacji ma na celu wywołanie właśnie takiej patetycznej sraczki, jaka towarzyszy spektaklowi „Klątwa”, wystawianemu w Teatrze Powszechnym. Uderz w krzyż, a świętoszki się odezwą. I narobią potrzebnego szumu czyli reklamy. To jak łatwo jest sprowokować takie zamieszanie utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że jeszcze nie raz dojdzie do podobnych profanacji.


Bluźnierstwami najłatwiej jest zasłużyć sobie na miano skandalisty, dlatego artyści korzystać z nich będą dopóki będzie to skuteczne. W postmodernistycznej estetyce przekraczać można już jednak tylko kolejne granice prowokacji, gdyż w zasadzie wszystko zostało już powiedziane. Pozostaje tylko szukać coraz nowej formy, która pozwoli wyrażać to co uniwersalne. Fakt iż niektórzy widzą w religii źródło wszelkiego zła pozostanie bolesny dla widzących w niej najwyższą prawdę, lecz będzie też wykorzystywany do wywoływania ich emocjonalnych reakcji. Drażnienie emocji jest ulubionym zabiegiem służącym autopromocji „niepokornych” (zarówno z prawej jak i lewej strony). Wzajemne prowokacje podgrzewają emocje, aby spór żył i angażował obydwa plemiona.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz