Łączna liczba wyświetleń

środa, 15 lutego 2017

HIPERWIZERUNEK

Pokaż mi swój tatuaż, a powiem Ci kim jesteś. Bo przecież jeśli coś sobie tatuujesz, znaczy że chcesz to pokazać. A to co chcesz pokazać najlepiej pokazuje to co chcesz ukryć. Bogactwo najchętniej demonstrują ludzie wewnętrznie ubodzy, siłę – wewnętrznie słabi, wyższość moralną – obłudni, a mądrość – głupi. O tym kim jest podmiot ma świadczyć zewnętrzny w stosunku do niego przedmiot, z którego czyni manifest swojego jestestwa. Nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale tak już jest. Ciągle musimy coś pokazywać, udowadniać, prezentować, żeby siebie wyrażać. Z drugiej strony staramy się zasłaniać, ukrywać kompleksy i racjonalizować wady. Kultura zachodnia staje się coraz bardziej indywidualistyczna, a co za tym idzie – ekshibicjonistyczna. Dlatego tak wielki rozkwit przeżywa dziś kultura tatuażu.
 
Swoje przesłanie trzeba dziś wyryć sobie na skórze. Co prawda często jest to tylko chiński smok, orientalny symbol czy trupia czaszka, ale najważniejsze że przyciąga uwagę. Celem wstrzykiwania sobie w skórę barwników jest zwracanie na siebie uwagi, obojętnie jaką dorabiać do tego teorię. Kiedyś tatuaże kojarzyły się z czymś tajemniczym, marynarzami, kryminałem czy gwiazdami rocka, teraz jednak straciły moc wyrazu. Przełamane tabu staje się jedynie kolorową ciekawostką, na którą inni zwracają uwagę ledwie od niechcenia. Czym się tu zresztą ekscytować – wystarczy zapłacić, oddać się w ręce skórzanego plastyka, a potem eksponować swój estetyczny wybór. Z technicznego punktu widzenia tatuaż jest jak przeszczep włosów czy powiększenie biustu, tyle że nie wpływa na naszą biologiczną percepcję, a raczej wyraża nowe kody kulturowe.

Jako liberał oczywiście jestem za wolnością wizerunku, w tym tatuowania się, piercingu czy ekstrawaganckiego fryzjerstwa. Sam jednak znajduję się już na etapie na którym staram się zwracać ludzką uwagę raczej na to co myślę, a ponieważ myślenie jest procesem dynamicznym moje tatuaże podlegać by musiały ciągłym modyfikacjom. Dlatego wolę pisać niż zdobić się sentencjami – nawet łacińskimi. Umożliwia mi to też precyzyjniejsze wyrażanie myśli, gdyż więcej mam do powiedzenia niż do pokazania. Cokolwiek wyżej napisałem, nie miało to na celu podważania niczyjej wolności dysponowania własną skórą. Lecz nie da się zaprzeczyć, że tatuaż stał się już częścią kultury masowej co zbanalizowało jego drapieżność i osłabiło wyrazistość. Kiedyś tatuaże szokowały, dziś stają się coraz powszechniejsze i – co za tym idzie – groteskowe.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz