Urodziłem się w wolnym, demokratycznym kraju. Z tego powodu
nie miałem szansy wykazać się patriotyzmem. Ale kto wie jakbym się zachowywał w
minionej rzeczywistości. Choć we własnej sprawie nie mogę być obiektywny, sądzę
że nie posuwałbym się do donosicielstwa i lizusostwa. Z jednego prostego powodu
– bo dzisiaj tego nie robię, a natura ludzka niewiele się w tych kwestiach
zmieniła. Kapitalizm nie różni się pod tym względem zbytnio od socjalizmu.
Zresztą przykłady takich zachowań widać już w szkole podstawowej. Z drugiej
strony nie widzę się też w roli bohatera. Raczej nie nadstawiałbym karku bez
potrzeby. A więc pewnie żyłbym sobie tak jak żyło wielu. Starałbym się zachować
przyzwoitość, ale nie wychylałbym się zbytnio.
Najgorzej gdybym żył w czasie wojny. Moje zachowania
rozpatrywano by później jako bohaterstwo albo tchórzostwo. Bo mogłoby dojść do
sytuacji w jakiej opowiedzieć musiałbym się po jakiejś stronie, a to mogłoby
wiązać się z ryzykiem. A gdyby przyplątał się do mojego domu jakiś zabłąkany
Żyd, musiałbym zdecydować czy udzielić mu pomocy, czy zatrzasnąć mu drzwi przed
nosem. A gdyby o pomoc poprosiła mnie piękna Żydówka to mogłoby mnie kusić żeby
nie traktować jej jak dżentelmen. Bo przecież dokoła szalałby terror, grabieże
i gwałty. Więc mógłbym czuć się rozgrzeszony gdybym ją wykorzystał. Mógłbym
nawet czuć się z tym bardzo szlachetny, bo przecież inni postępowaliby gorzej,
a ja bym chciał od niej tylko odrobiny wdzięczności.
Myślicie, że to byłoby obrzydliwe? Ale przecież działy się
takie rzeczy. Dzisiaj każdy z nas sądzi, że w razie czego zachowałby się tak
jak należy. Wojny zawieszają jednak standardy moralne. I to jest groza wojny.
Nie ma wojen dobrych, bo wojny polegają zawsze na zabijaniu i zastraszaniu.
Żeby kogoś zabić trzeba go odczłowieczyć. Przemocy towarzyszy więc często
poniżanie, bo we wrogach widzi się krnąbrną hołotę, jaką trzeba oduczyć
poczucia godności. Przy okazji mogą się pojawiać różne możliwości – wzbogacenia
czy zabawienia się cudzym kosztem, lecz także różne niebezpieczeństwa.
Ryzykowanie życia dla obcych ludzi wcale nie jest takie łatwe jakie może się
wydawać na wojennych melodramatach. Strach przed śmiercią i torturami może
paraliżować ludzkie odruchy w jednostkach dotąd silnych moralnie.
Człowieczeństwo słabnie w sytuacjach ekstremalnych. Tym
bardziej wzniosłe staje się jego ocalenie w obliczu koszmaru. Kiedyś ludzie
chowali Żydów na strychach, dziś nie chcą w swoim sąsiedztwie ośrodków dla
imigrantów. Nie wiem czy pomógłbym zbiegłemu Żydowi, ale nie jest tak, że
nikomu w życiu w niczym nie pomogłem. Niekiedy kiepsko na tym wychodziłem, co
nie znaczy, że nie warto pomagać. Skoro wahamy się niewiele mając do stracenia,
darujmy sobie te wszystkie wielkie słowa i bogów. Cieszmy się, że historia nie
kazała nam sprawdzać swoich wartości. Moglibyśmy okazać się strasznymi
dupkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz