Wszyscy mówią źle o karierowiczach, ale najbardziej to
wkurwia ludzi zazdrość którą sami czują. Bo wiedzą, że sami o sobie myślą, iż
to im się właśnie należy. Ale w życiu nic się nikomu nie należy. To jest
tragikomedia życia. Jego groteskowe piękno. Już na starcie nie jesteśmy równi.
Jedni dostają w puli genetycznej lepsze parametry, inni gorsze. Złe rozdanie
utrudnia rozgrywkę. I rozrywkę także. Chyba że jesteś wesołym idiotą. Tak
zwanym błaznem. Najgorzej jak jesteś nadętym dupkiem. Czyli ważniakiem.
Ludzie mają skłonność do stawania się ważniakami kiedy
poczują się ważni. W pierwszej chwili to zrozumiałe. Nagły sukces daje
możliwość ostentacyjnego rewanżu na wszystkich możliwych frontach. Z czasem
ludzie zaczynają się tym upajać i szajba im odpierdala. Bo sukces jest większym
wyzwaniem psychologicznym od porażki. Podobno. Z drugiej strony możliwe, że
ważniacy stają się ważniakami dlatego, iż są takimi dupkami. Zgodnie z tą
teorią to determinacja granicząca z bezwzględnością wiedzie na sam szczyt.
Tylko co to znaczy?
Czy lepiej być prezydentem, czy aktorem porno? Czy lepiej
potentatem finansowym, czy autorytetem moralnym? Czy lepiej śmiać się do
rozpuku, czy współczuć innym? Czy lepiej dawać, czy dostawać? Czy akceptować
świat, czy go zmieniać? Wszystko zależy od kontekstu. Mali chłopcy chcą być
kosmonautami, nastolatki gwiazdami rocka. Dorośli natomiast chcą się bogacić.
Przez całe życie człowiek chce błyszczeć. Gdybym był bogaty, to wiem co bym
zrobił. Ale Wam nie powiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz