Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 30 sierpnia 2015

CELEBRACJA

Pytacie czemu Was wkurwiam. Otóż muszę. Przynajmniej czasami. Bo nie zawsze mogę Was nie wkurwiać – nie zawsze mogę chować się, unikać kłótni, nie istnieć dla nikogo. Czasami czegoś chcę – dlatego Was wkurwiam. Chcielibyście żebym nie chciał za dużo, bo na to nie zasłużyłem. Wy zaś myślicie, że zasługujecie na więcej. Ale w życiu nikt nie dostaje tyle na ile zasłużył, tylko tyle ile zdołał wywalczyć. Dlatego nie można się poddawać. A rezygnowanie z czegoś tylko dlatego żeby kogoś nie wkurwić oznacza kapitulację. Dlatego nie mogę zrezygnować z tego co najlepsze. Nie chcę pieniędzy, chcę tego co najlepsze. Podajcie cenę. Ile mam Wam zapłacić, żebyście się odpierdolili? Chcę jasnego celu – chcę spłacić dług, zapłacić tyle żeby już mieć to najlepsze dla siebie, a Was głęboko w dupie. Bo jak już będę miał to co najlepsze to będziecie mi zazdrościć i tylko przeszkadzać.

Gdy chcę czegoś, wtedy Was wkurwiam. Ale gdybym nie chciał niczego to bym Was nie wkurwiał, i to by było jeszcze gorsze. Bo gdybym Was nie wkurwiał Wy i tak wkurwialibyście mnie. Bo najłatwiej jest atakować tego co nie walczy. Więc walczę – nie chowam się w butelce, za czyimiś szerokimi plecami ani pod płaszczykiem wzniosłego pierdolenia. Nie jestem prostakiem, wiem to i owo, ale muszę przyznać, że co do marzeń jestem taki jak każdy. Ja też marzę o tym co najlepsze. Tyle że ja już nie wierzę, że można to kupić. Bo jak bardzo chcesz coś kupić to cena rośnie, podobnie jak apetyt. A na końcu dostajesz rachunek i masz kaca. Niektórzy chcą zapewnić godny byt swoim dzieciom – ale to już inna historia. Bo to co im kupią, to i tak nie będzie tym co najlepsze. Bo tego nie można kupić. Można co najwyżej to dać. Ja też jeśli chcę mogę komuś dać to co jest najlepsze – gdy ktoś tego chce.


Powiedzieć komuś kocham to tak, jakby przystawić mu pistolet do głowy. Tak przeczytałem w jakiejś książce. Ale i tak czasami komuś to mówię. Zwłaszcza kiedy tak mi się wydaje. Niestety na ogół oczekuję czegoś w zamian. Dlatego nie będę o tym tutaj pisał. Bo miłość jest zbyt skomplikowana. Rodzice, przyjaciele, związki partnerskie – to temat rzeka. Pooglądajcie sobie „Trudne sprawy” albo „Rozmowy w toku”. Poza tym mądrość można czerpać z telewizji śniadaniowej, życiowych seriali, facebooka i horoskopów. Teoretycznie to można nawet z kazań niedzielnych, bo księża mówią dużo o miłości, tyle że mało kto tego słucha. W sumie to nawet nie wiem po co ludzie tam przychodzą, skoro nie słuchają, a Biblii nie czytają nigdy. Ale możliwości są szerokie – możesz sobie wybrać duchowego przewodnika, idola, autorytet. On Ci wskaże drogę. On Cię poprowadzi. Ostatecznie to ja mogę być twoim autorytetem, ale muszę się jeszcze wylansować. Zrobić sobie reklamę. Wystąpić w jakimś pierdolonym „Tańcu z gwiazdami” i wdać się w medialny romans z jakąś urodziwą lalunią. Życz mi powodzenia.       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz