Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 16 sierpnia 2015

EFEKT OBSERWATORA

Życie jest proste jak drut, ale ludzie muszą je sobie komplikować. Muszą, bo taka jest ich natura. Mówią, że uroda jest tylko powierzchowna, a pieniądze szczęścia nie dają, ale i tak robią swoje. Wydawanie pieniędzy jest przyjemne, ale zdobywanie ich już nie za bardzo. Żeby wydawać forsę trzeba ją jednak mieć. Dlatego trzeba uganiać się za forsą. I tak ludzie wpadają w pułapkę – stres, zmęczenie, brak czasu dla bliskich. Wszystko po to, żeby kupić sobie rzeczy, które podkreślą na co ich stać. W ten sposób określają swoją wartość.

Czasami słyszę, że nie o to chodzi żeby złapać króliczka, ale żeby gonić go. Lecz ja bym wolał złapać króliczka, a potem gonić następnego, jeśli ten okazałby się niezbyt zajmujący. Psychologia mówi, że im więcej trudu kosztuje nas osiągnięcie danego celu, tym bardziej staje się on dla nas istotny. Im trudniej coś zdobyć, tym bardziej potem coś doceniamy. To co przychodzi łatwo uważamy za mało warte. Tylko wysoka cena nadaje rzeczom wartość. W ten sposób nasza psychika chroni nas przed rozczarowaniem z życia. Niestety, bywa że stajemy się wtedy więźniami własnego zaangażowania.


Im bardziej się w coś zaangażujesz, tym ta sprawa stanie się dla Ciebie ważniejsza. Dlatego kiedy zaczniesz gonić króliczka, stanie się on wkrótce dla Ciebie ważniejszy od innych króliczków. I będzie się takim stawał coraz bardziej, im dłużej będziesz go ścigał. Dlatego musisz uważać, żeby nie polować na zbyt płochliwe króliczki. Bo będziesz głównie biegał, a potem jeszcze myślał, że tak być powinno. Jak go w końcu dorwiesz to będziesz musiał być zadowolony, a jak nie będziesz, to będziesz to sobie musiał wmówić. W przeciwnym wypadku wyjdziesz na durnia, który ścigał pojebanego króliczka.

Kiedy chodziłem do liceum pojebane króliczki zaczytywały się w „Alchemiku” Paulo Coelho. Literatura to niezbyt ambitna i pełna naiwnych recept na życie. Przesłaniem książki jest to, że kiedy czegoś naprawdę chcemy musi się to ziścić. Możliwe jednak, że dobrze jest w to wierzyć. Tak czy owak nawet z tej grafomanii dla nastolatek wyłuskać można coś autentycznego. Otóż jest tam historia pewnego kupca, który wybierał się ciągle do Mekki i wybrać się nie mógł. W końcu wyznał: - Ja pragnę o Mekce jedynie marzyć. Wyobrażałem sobie już tysiące razy jak przeprawiam się przez pustynię, jak dochodzę do placu, na którym stoi Czarny Kamień, jak siedem razy okrążam go, zanim dotknę. Widzę już, kto będzie stał u mego boku, kto stoi przede mną, słyszę słowa, które ze sobą zamieniamy, i modlitwy, jakie zmówimy wspólnie. Lękam się jednak utraty złudzeń, więc wolę pozostać w świecie marzeń.


Chyba coś w tym jest, że marzenia są czasem piękniejsze od rzeczywistości. Czasem tylko trud, jaki kosztowała nas ich realizacja, pozwala nam cieszyć się z nich. Bo niespełnione marzenia są złudzeniami, że wystarczy je spełnić aby być szczęśliwym. Wszystko będzie wydawać nam się przereklamowane, jeśli tacy nie będziemy. Bo świat nie jest po to, żeby nas rozbawić. Forsa może być jedynie narzędziem, dom miejscem zamieszkania, samochód środkiem transportu. Luksus może być źródłem komfortu, ale także uznania. Tego naprawdę chcemy – żeby inni dostrzegali naszą wartość. Dlatego się bogacimy, dbamy o wizerunek, robimy całe to zamieszanie. Musimy pokazać coś światu, udowodnić swój format, podkreślić znaczenie. A ponieważ nie jest to takie łatwe, życie staje się skomplikowane. Grzęźniemy w zaangażowaniu, które zamyka naszą percepcję.       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz