Życie jest proste jak drut, ale ludzie muszą je sobie
komplikować. Muszą, bo taka jest ich natura. Mówią, że uroda jest tylko
powierzchowna, a pieniądze szczęścia nie dają, ale i tak robią swoje. Wydawanie
pieniędzy jest przyjemne, ale zdobywanie ich już nie za bardzo. Żeby wydawać
forsę trzeba ją jednak mieć. Dlatego trzeba uganiać się za forsą. I tak ludzie
wpadają w pułapkę – stres, zmęczenie, brak czasu dla bliskich. Wszystko po to,
żeby kupić sobie rzeczy, które podkreślą na co ich stać. W ten sposób określają
swoją wartość.
Czasami słyszę, że nie o to chodzi żeby złapać króliczka,
ale żeby gonić go. Lecz ja bym wolał złapać króliczka, a potem gonić
następnego, jeśli ten okazałby się niezbyt zajmujący. Psychologia
mówi, że im więcej trudu kosztuje nas osiągnięcie danego celu, tym bardziej
staje się on dla nas istotny. Im trudniej coś zdobyć, tym bardziej potem coś
doceniamy. To co przychodzi łatwo uważamy za mało warte. Tylko wysoka cena
nadaje rzeczom wartość. W ten sposób nasza psychika chroni nas przed
rozczarowaniem z życia. Niestety, bywa że stajemy się wtedy więźniami własnego
zaangażowania.
Im bardziej się w coś zaangażujesz, tym ta sprawa stanie się dla Ciebie ważniejsza. Dlatego kiedy zaczniesz gonić króliczka, stanie się on
wkrótce dla Ciebie ważniejszy od innych króliczków. I będzie się takim stawał
coraz bardziej, im dłużej będziesz go ścigał. Dlatego musisz uważać, żeby nie
polować na zbyt płochliwe króliczki. Bo będziesz głównie biegał, a potem
jeszcze myślał, że tak być powinno. Jak go w końcu dorwiesz to będziesz musiał
być zadowolony, a jak nie będziesz, to będziesz to sobie musiał wmówić. W
przeciwnym wypadku wyjdziesz na durnia, który ścigał pojebanego króliczka.
Kiedy chodziłem do liceum pojebane króliczki zaczytywały się
w „Alchemiku” Paulo Coelho. Literatura to niezbyt ambitna i pełna naiwnych
recept na życie. Przesłaniem książki jest to, że kiedy czegoś naprawdę chcemy
musi się to ziścić. Możliwe jednak, że dobrze jest w to wierzyć. Tak czy owak
nawet z tej grafomanii dla nastolatek wyłuskać można coś autentycznego. Otóż
jest tam historia pewnego kupca, który wybierał się ciągle do Mekki i wybrać
się nie mógł. W końcu wyznał: - Ja pragnę o Mekce jedynie marzyć.
Wyobrażałem sobie już tysiące razy jak przeprawiam się przez pustynię, jak
dochodzę do placu, na którym stoi Czarny Kamień, jak siedem razy okrążam go,
zanim dotknę. Widzę już, kto będzie stał u mego boku, kto stoi przede mną,
słyszę słowa, które ze sobą zamieniamy, i modlitwy, jakie zmówimy wspólnie.
Lękam się jednak utraty złudzeń, więc wolę pozostać w świecie marzeń.
Chyba coś w tym jest, że marzenia są czasem piękniejsze od
rzeczywistości. Czasem tylko trud, jaki kosztowała nas ich realizacja, pozwala
nam cieszyć się z nich. Bo niespełnione marzenia są złudzeniami, że wystarczy
je spełnić aby być szczęśliwym. Wszystko będzie wydawać nam się
przereklamowane, jeśli tacy nie będziemy. Bo świat nie jest po to, żeby nas
rozbawić. Forsa może być jedynie narzędziem, dom miejscem zamieszkania,
samochód środkiem transportu. Luksus może być źródłem komfortu, ale także
uznania. Tego naprawdę chcemy – żeby inni dostrzegali naszą wartość. Dlatego
się bogacimy, dbamy o wizerunek, robimy całe to zamieszanie. Musimy pokazać coś
światu, udowodnić swój format, podkreślić znaczenie. A ponieważ nie jest to
takie łatwe, życie staje się skomplikowane. Grzęźniemy w zaangażowaniu, które
zamyka naszą percepcję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz