Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 4 sierpnia 2015

DESPERADOS NOCTURNO

Wrzące słońce wylewa się z rozpalonego nieba. Zalewa nas doznaniami, gotuje rosół z mózgów, doprowadza do szału. Tylko upierdliwy rozsądek trzyma jeszcze nasze zmysły na wodzy. Ślina cieknie, a my wciąż pozostajemy przyzwoici. Nawet po piwie nikomu nie chce się sikać – tak parują z nas wszelkie płyny. Sperma się nie klei i cipki wysychają. Na szczęście wieczór nas schłodzi. Mrok skropli smołę w czarną, gęstą krew. Przyniesie powietrze. Będziemy oddychać. Wsłuchiwać się w symfonię świerszczy, żabie serenady, milczenie owiec. Odpoczywać na brzegu wielkiej wody naszego znużenia.

Wszyscy kumple w końcu stają się nudni, kiedy nie masz już osiemnastu lat. Bo wtedy jeszcze byłeś tak naiwny, że wierzyłeś w ich brednie. A potem czas płynął, a oni nadal snuli wizje, tyle że stawały się one coraz mniej realne. I w końcu zrozumiałeś, że ciekawie jest tylko eksperymentować, poszukiwać, marzyć. Tylko nie wiadomo już jaki środek zażyć, jakie bluźnierstwo powiedzieć, jaką głupotę popełnić. Bo skutki tego są wiadome, a stan obecny – przyzwyczajenie do rutyny przerywanej od czasu do czasu natchnionym bełkotem, nie ma już nic z szaleństwa. A od normalności można zwariować.

Nie masz innego przyjaciela niż przyjaciel z czasów młodości, bo nie zna on Ciebie, tylko kogoś kogo już nie ma. Tak jak Ty, tylko Ty wiesz kim byli twoi kumple i koleżanki, i tylko to wspomnienie jest coś warte. Bo co jest w życiu piękniejszego od wielkiej, dzikiej przygody? Wszystko zdycha – taki nasz los. Nic nie przetrwa próby czasu. Bo czas nas zmienia, a każdego w inną stronę. Nic już nigdy tak nie podnieca i fascynuje jak bunt, destrukcja i chaos. Wyzwanie rzucone losowi. Potem już wiesz, że spełniłeś swój młodzieńczy obowiązek. Nie musisz wymyślać głupich historyjek. Chyba że musisz, bo ktoś Ci takie opowiada.

Mogę się nachlać, zerzygać, osrać – tylko po co? Opowiedz mi coś ciekawego to może na to pójdę. Daj zajarać, ale coś dobrego i nie wydzielaj mi tego po trochu – przecież jesteś gangsterem. Dawaj grzyby, piguły, kwasy. Przyprowadź cizie, dupiaste, cycate mulatki. Zawieź mnie gdzieś gdzie jest fajnie. Bądź twardym fiutem, jak kompan który stawiał mi frytki, zapiekanki i pepsi na wagarach. Gdzie twój pierdolony, mafijny splendor? Gdzie twój gest? W tym drinku za dziesięć złotych? Znowu chcesz mi coś opowiedzieć? Nie obchodzi mnie ile zarabiasz. I tak dzisiaj nie wymyślisz już nic. Poza tym co moglibyśmy zrobić, gdybyśmy mieli jaja. Nuda pijaństwa jest nieskończona tak jak uroda kobiet. Prawda jest nudna, niestety już ją znam – cokolwiek byś mówił wiem, że zgnijemy w tej knajpie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz