- Wiedza to nie poznanie. Ptak zna powietrze, nie wiedząc
o nim – pisał William Wharton w „Ptaśku”. Chłopak z jego powieści zwariował,
bo chciał „dowiedzieć” się jak to jest być ptakiem. A raczej chciał to poczuć.
Powód żeby zwariować dobry jak każdy inny. Kiedy Ptasiek przeżył upadek z dużej
wysokości niespodziewanie doznał iluminacji – bo choć niebezpiecznie się
poturbował, odkrył, że tylko w locie człowiek jest wolny. I odtąd dążył do
tego, żeby takim być. Czyli żeby latać. To trochę tak jak z dragami – ludzie
chcą poczuć się wolni, ale często kończy się to czołowym zderzeniem z kostką
brukową. Fizyka nazywa to grawitacją. Inni próbują pokonywać ograniczenia
poprzez gromadzenie pieniędzy i ich pochodnych, ale wielu z nich staje się
niewolnikami swojej własności. Do wolnej miłości trudno znaleźć chętnych, a
wyzwalać się przez sztukę to szukać aplauzu.
Wolność nie występuje w stanie wolnym – zawsze wiąże nas z
kimś lub czymś. I jak górnolotnie byśmy jej nie wzywali, to ona nas wzywa.
Można siedzieć w więzieniu i być wolnym, a szczerze mówiąc wielu zniewalano
właśnie za to, że tacy byli. Wolność jest stanem ducha, a nie uwarunkowań
zewnętrznych. Kiedy szukamy wolności poza nami zniewalamy się jej iluzją.
Wolność to nasze prawo do tego, żeby być sobą. W społeczeństwach liberalnych
każdej jednostce przysługuje prawo do wyboru swojej drogi, a gospodarka rynkowa
stara się zaspokajać nasze najbardziej nawet osobliwe potrzeby, które sonduje
nowymi narzędziami informatycznymi. Przez to cywilizacja staje się coraz bardziej
indywidualistyczna – nie wiadomo tylko czy taka niezależność oznacza wolność. W
„opiekuńczym” państwie jakim jest Szwecja aż jeden na czterech ludzi umiera
samotnie, bo ludzie uciekają od trudności jakie wiążą się z relacjami.
Im bardziej pogrążamy się w „niezależności” tym bardziej
stajemy się samotni. To choroba naszych czasów, która objawia się właśnie
przesytem pozornych możliwości. Wydaje się nam, że możemy mieć wszystko, a w
końcu na nic nie możemy się zdecydować – jak facet który siedzi na kanapie z
pilotem w ręce i skacząc po kanałach narzeka, że nie nadają nic ciekawego,
niczym nie próbując się zresztą zainteresować. Ulegając wierze, że wszystko
jest kwestią wyboru, że każdego można zastąpić, wymienić, przełączyć,
dochodzimy często do ponurych wniosków, że nie opłaca nam się wiązać z innymi
ludźmi, bo są nudni jak serial obyczajowy, a do tego trzeba im wiecznie w czymś
pomagać. Niestety działa to też w drugą stronę – świat, dla którego jesteśmy
tylko kroplą w oceanie, nie przywiązuje do nas większej wagi, a to co z tym
zrobimy to przecież nasze „prywatne sprawy”. Prawo do wolności nie jest jeszcze wolnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz