W pewnym sensie możliwa jest już
telepatia – dzięki zastosowaniu elektroencefalografii (EEG) i pozaczaszkowej
stymulacji magnetycznej (TSM). Przy pomocy elektroencefalografów wychwytywano i rejestrowano wzorce fal mózgowych dwóch osób, a potem stymulując neurony przekazywano je do mózgu trzeciej osoby. I tak udało się odbiorcy
wiadomości grać w „Tetrisa” nie widząc wcale pola gry, a jedynie tworzone przez
magnetyczną stymulację fantomowe błyski (fosfeny).
Naukowcy marzą już o stworzeniu
społecznej sieci mózgowej, gdzie w razie potrzeby będzie można wspólnie myśleć.
I choć w jednobitowych komunikatach nie zmieścimy zbyt wiele treści to przecież
dopiero początek. Jeszcze nie umiemy czytać w myślach, ale wszystko wskazuje na
to, że można – przynajmniej w jakimś zakresie – je odczytywać. Osobiście
wolałbym, żeby nikt nie wiedział co naprawdę myślę, bo pewnie czasami byłby
wstyd. Ale z drugiej strony pewnie mógłbym się w ten sposób dowiedzieć
ciekawych rzeczy...
Być może wielu z nas miałoby
podobne obawy. A być może nie – w końcu już dziś znajdujemy się w sytuacji gdy
paranoicznymi przepisami chronimy swoje dane, tylko po to by je publicznie
udostępniać, wraz ze zdjęciami, intymnymi zwierzeniami, wspomnieniami i
planami. Podłączmy się do jednej sieci myślowej i zobaczmy ile w niej będzie
hejtu, kiczu i pornografii... Nawet jeśli nie będzie to koszmar, to jakiś
algorytm mógłby przejąć kontrolę nad taką „burzą mózgów” i odpowiednio kierując
strumieniami informacji wpływać na nas tak jak internet, tylko dużo głębiej...
To co kiedyś miało wyszukiwać dla nas informacje, dzisiaj wyszukuje odbiorców
informacji, czyli tych na których przekaz może najbardziej wpłynąć.
Odkąd wiemy, że to mózg (a nie
jakaś niezidentyfikowana dusza) jest substratem umysłu, zasadniczym pytaniem
pozostaje kim właściwie jesteśmy. Bo jeśli mózg zajmuje się tylko
przetwarzaniem tego co odbiera, to kluczowe znaczenie mają właśnie informacje
mu serwowane. To że się różnimy, wynika tylko z tego, że posługujemy się innym
oprogramowaniem i przetwarzanymi danymi, a nie z zagadkowego systemu
decyzyjnego zwanego wolną wolą. Próbując dosłownie dzielić się doświadczeniami,
a także doładowywać umysł w wiedzę i umiejętności, czy intuicyjnie zarządzać
maszynami, najprawdopodobniej nieodwołalnie przekształcimy się w inny gatunek.
Już dziś „zwykłe” cyfrowe technologie zmieniają nasze myślenie, emocje i
komunikację, a przyszłość rysuje się jako wielka osobliwość.
Być może łącząc się w jeden wielki
umysł staniemy się kiedyś kimś w rodzaju Boga, choć trudno mi sobie wyobrazić co moglibyśmy wtedy robić. Bo przecież najbardziej lubimy ciągle udowadniać, że
jesteśmy lepsi niż inni i rozmawiać o tych kretynach zwanych naszymi bliźnimi.
Podłączeni do szeregu inteligentnych urządzeń zbierających informacje i wykonujących
nasze polecenia w zasadzie stawalibyśmy się zbędni sobie nawzajem... W każdym
bądź razie to jedynie futurystyczne wizje. Już Budda mówił, że wszystko zaczyna
i kończy się w umyśle. Jeśli rzeczywistość zacznie myśleć za nas, sami być może
przestaniemy myśleć, bo nie będzie już o czym...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz