Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 14 października 2018

MYŚLI PUBLICZNE


W pewnym sensie możliwa jest już telepatia – dzięki zastosowaniu elektroencefalografii (EEG) i pozaczaszkowej stymulacji magnetycznej (TSM). Przy pomocy  elektroencefalografów wychwytywano i rejestrowano wzorce fal mózgowych dwóch osób, a potem stymulując neurony przekazywano je do  mózgu trzeciej osoby. I tak udało się odbiorcy wiadomości grać w „Tetrisa” nie widząc wcale pola gry, a jedynie tworzone przez magnetyczną stymulację fantomowe błyski (fosfeny).

Naukowcy marzą już o stworzeniu społecznej sieci mózgowej, gdzie w razie potrzeby będzie można wspólnie myśleć. I choć w jednobitowych komunikatach nie zmieścimy zbyt wiele treści to przecież dopiero początek. Jeszcze nie umiemy czytać w myślach, ale wszystko wskazuje na to, że można – przynajmniej w jakimś zakresie – je odczytywać. Osobiście wolałbym, żeby nikt nie wiedział co naprawdę myślę, bo pewnie czasami byłby wstyd. Ale z drugiej strony pewnie mógłbym się w ten sposób dowiedzieć ciekawych rzeczy...
Być może wielu z nas miałoby podobne obawy. A być może nie – w końcu już dziś znajdujemy się w sytuacji gdy paranoicznymi przepisami chronimy swoje dane, tylko po to by je publicznie udostępniać, wraz ze zdjęciami, intymnymi zwierzeniami, wspomnieniami i planami. Podłączmy się do jednej sieci myślowej i zobaczmy ile w niej będzie hejtu, kiczu i pornografii... Nawet jeśli nie będzie to koszmar, to jakiś algorytm mógłby przejąć kontrolę nad taką „burzą mózgów” i odpowiednio kierując strumieniami informacji wpływać na nas tak jak internet, tylko dużo głębiej... To co kiedyś miało wyszukiwać dla nas informacje, dzisiaj wyszukuje odbiorców informacji, czyli tych na których przekaz może najbardziej wpłynąć.

Odkąd wiemy, że to mózg (a nie jakaś niezidentyfikowana dusza) jest substratem umysłu, zasadniczym pytaniem pozostaje kim właściwie jesteśmy. Bo jeśli mózg zajmuje się tylko przetwarzaniem tego co odbiera, to kluczowe znaczenie mają właśnie informacje mu serwowane. To że się różnimy, wynika tylko z tego, że posługujemy się innym oprogramowaniem i przetwarzanymi danymi, a nie z zagadkowego systemu decyzyjnego zwanego wolną wolą. Próbując dosłownie dzielić się doświadczeniami, a także doładowywać umysł w wiedzę i umiejętności, czy intuicyjnie zarządzać maszynami, najprawdopodobniej nieodwołalnie przekształcimy się w inny gatunek. Już dziś „zwykłe” cyfrowe technologie zmieniają nasze myślenie, emocje i komunikację, a przyszłość rysuje się jako wielka osobliwość.
Być może łącząc się w jeden wielki umysł staniemy się kiedyś kimś w rodzaju Boga, choć trudno mi sobie wyobrazić co moglibyśmy wtedy robić. Bo przecież najbardziej lubimy ciągle udowadniać, że jesteśmy lepsi niż inni i rozmawiać o tych kretynach zwanych naszymi bliźnimi. Podłączeni do szeregu inteligentnych urządzeń zbierających informacje i wykonujących nasze polecenia w zasadzie stawalibyśmy się zbędni sobie nawzajem... W każdym bądź razie to jedynie futurystyczne wizje. Już Budda mówił, że wszystko zaczyna i kończy się w umyśle. Jeśli rzeczywistość zacznie myśleć za nas, sami być może przestaniemy myśleć, bo nie będzie już o czym...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz