Zazwyczaj to czego chcemy utożsamiamy ze szczęściem, bo to
ono jest nadrzędnym celem – tyle że z ludzkiego punktu widzenia. Bo
biologicznie szczęście jest stanem który ma nas motywować do poszukiwania go.
Dlatego nigdy nie może być zbyt pełne, bo przestalibyśmy go szukać. Wiecznie
chcemy coś poprawiać, zdobywać, poznawać, bo zwiększa to prawdopodobieństwo
zachowań potencjalnie korzystnych dla organizmu i gatunku. Żebyśmy wiedzieli co
jest potencjalnie korzystne w mózgu wykształcił się tak zwany układ nagrody,
który nagradza nas uczuciem przyjemności, czyli porcją dopaminy. Stąd też
dopaminę nazywa się hormonem szczęścia, ale też hormonem motywacji.
Odżywanie się, zaspokajanie popędów seksualnych i
społecznych, a także przyjemności uwarunkowane kulturowo, przez działanie tego
neuroprzekaźnika wyznaczają nasze rozumienie dobrostanu i kierunkują nasze
działania. Ponieważ chcemy być szczęśliwi, chcemy to wszystko robić. Rolą
dopaminy jest uczenie nas co jest dla nas dobre – jeśli wyzwala się w jakiejś
nowej sytuacji zapamiętujemy to i chętnie do niej powracamy. Lecz aby ponownie
poczuć tą samą przyjemność sytuacja musi się zmienić, bo dla wyzwolenia
dopaminy potrzebny jest element zaskoczenia – nie jesteśmy w stanie zbyt długo
cieszyć się z tej samej rzeczy.
Dzięki temu możemy przekraczać swoje granice – rozwijać się,
ale też degenerować w poszukiwaniu pozornych korzyści. Niestety układ
dopaminowy nie jest zbyt inteligentny więc nagradza nas za objadanie się
słodyczami, picie alkoholu, uprawianie hazardu czy oglądanie pornografii. Nie
zawsze należy więc go słuchać i podążać za tym co jest przyjemne, bo granica
ciągle będzie się przesuwać. Lecz oczywiście w życiu chodzi o to, żeby się
kręciło – żeby nagradzało nas motywując do kolejnych kroków. I pewnie tak ujawniają
się nasze predyspozycje, bo najbardziej nagradzani jesteśmy za to, co nam
dobrze wychodzi. Lubimy więc robić to do czego mamy naturalny talent.
Jeśli nie jesteś w stanie zrozumieć cudzych motywacji, to
tylko dlatego, że jesteś inaczej nagradzany. Dlatego niech każdy robi swoje.
Nasze szczęście nie zależy tylko od poziomu dopaminy, ale też innych
neuroprzekaźników – przede wszystkim serotoniny. Poza tym zbyt wysoki poziom
dopaminy może skutkować nadmiernym pobudzeniem, rozdrażnieniem, a nawet
paranoją, więc nie tyle należy go podkręcać, co regulować kolejnymi
doświadczeniami, informacjami i poziomami, bo najważniejsze jest przekraczanie
ich bram. To wtedy czujemy, że życie ma sens.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz