Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 23 października 2018

ALEJA ZASŁUŻONYCH


- Kariera to piękna rzecz, ale nie można się do niej przytulić w zimną noc – mówiła bogini seksu Marilyn Monroe. Okazuje się, że można być symbolem kobiecości i marzeniem mężczyzn, a mimo to czuć się samotnym. Ale gdy ludzie, podobnie jak ich gwiazdy, budują sobie nieosiągalne marzenia, nie mogą potem się do nich zbliżyć. Tak jak Marilyn była amerykańskim snem, tak jej sny były filmowymi wizjami, a nie prawdą. Ponieważ nie kochała samej siebie, nie odgrywała więc w życiu roli pożeraczki serc, a raczej zabawki do wiadomych celów.


Gdy dla wielbiących ją tłumów była nierealna jak księżniczka z kreskówki, po drugiej stronie ekranu walczyła ze swoimi kompleksami. A miała je nawet na punkcie swojego... wyglądu, choć zapisał się w historii jako uosobienie ideału. Lecz na jej powab nie składały się tylko fizyczne wdzięki – jej niedościgła kobiecość była wielką kreacją rozchylonych ust, półprzymkniętych powiek, rozkołysanych bioder i mruczenia kotki... Postrzegana jako „słodka idiotka” pochłaniała sterty książek, jakby wierząc że w ten sposób wyzwoli się ze swojej fizyczności.
 

Cóż z tego, gdy nie to co chcemy pokazać jest tym co inni chcą zobaczyć, a tym bardziej dotknąć... Kiedy umierają nieśmiertelni zwykle nie jest to dobra śmierć, i tak było też tym razem. Anioł z Hollywood zjadł za dużo proszków nasennych i zasnął już na wieki. Tak jak my go wymyśliliśmy, tak on wymyślił sobie idealne życie, którego w kręgu wielkich pieniędzy, celebrytów i polityków szukał na próżno. Kolejna gorzka lekcja o marności tego świata pozostawiła po sobie tylko legendę o kimś kto w zasadzie nie był sobą, a tylko własnym wizerunkiem.

 

Chcielibyśmy widzieć w życiu więcej piękna, beztroski i słodyczy, niż można z niego wydobyć, dlatego oglądamy filmy, słuchamy piosenek i wzdychamy do mitów – Elvisów, królów popu i ofiar kariery. I choć do marzeń nie można się przytulić, to zawsze mówią nam o tym czego chcemy. Jeśli bożyszcze tłumów czuli się samotnie, to zbiorowa pamięć w której się zapisali świadczy o tym jak bardzo się mylili. Bo choć to wbrew wszystkim naszym instynktom mity są ważniejsze niż prawda.


Pielęgnujemy więc wiarę we własne wspomnienia: ciepły dom, szalone przygody i wielkie miłości... Tak abyśmy wierzyli, że to co przeżyliśmy było wielkim filmowym seansem, który bawi i wzrusza, a potem zostaje zapisany na jakiejś taśmie w niebie, a nie tylko w kamieniu pomnika, który jest zimny i nieczuły na łzy. Każdy z nas ma swój mit i chce go przekazać, pomimo zimna nocy, która go pochłania, tak że ostatecznie nie może przytulić już nikogo. Oby to marzenie, zapisane w uczuciach bardziej niż w kronikach, odtwarzało się w ogniu miłości tych co jeszcze nas pamiętają, kiedy zrozumieją, że mogą nas już tylko sobie wymarzyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz