Łączna liczba wyświetleń

piątek, 18 maja 2018

NOŚNIKI DANYCH

Zdawać by się mogło, że w erze informacyjnej powinniśmy być coraz lepiej poinformowani, a zatem mądrzejsi. Ale jak zwykle to nie ilość wiadomości ma znaczenie, tylko jakość – a ta często jest wątpliwa. Wiedząc coraz więcej o coraz bardziej banalnych sprawach zaśmiecamy swój umysł. Choćby dlatego więcej amerykańskich nastolatków rozpoznaje Terminatora czy Rambo niż Hitlera!!! Wszak sącząc papkę medialną – tak jak w całym życiu zresztą – kierujemy się głównie zasadą przyjemności, i to lekkiej i łatwej. Tym bardziej umysły wychowywane już przez media nie chcą niczego dociekać – w dzisiejszych czasach w razie potrzeby ludzie mogą wszystko szybko sprawdzić w telefonie. Nieużywane połączenie neuronalne ulegają jednak redukcji. Tym samym dostępność informacji rozleniwia nas intelektualnie, czyniąc podatnymi na manipulacje.

Już złe nawyki telewizyjne obniżały nasze zdolności poznawcze, a nowe urządzenia tylko je pogłębiają. Zwłaszcza w erze miniaturyzacji, kiedy większość z nas nosi już przy sobie multimedialne centra zwane smartfonami, stajemy się wręcz uzależnieni od śmieciowych informacji. Tymczasem średni czas spędzany na każdej stronie jest dramatycznie krótki – nie czytamy tekstów, tylko szybko je „skanujemy”, żeby wyłowić z nich to co dla nas istotne. Niestety zdobywana w ten sposób wiedza jest bardzo powierzchowna. Wszelkie badania wskazują, że teksty papierowe przyswajamy w o wiele większym stopniu. Jak kiedyś zauważono sam środek przekazu też jest przekazem, a sieć wyzwala w nas „surfera”. Niemniej to internet jest jedynym miejscem gdzie mogą publikować tacy popaprańcy jak Ja. A kiedy piszę – rozwijam się (a przynajmniej próbuję).


Człowiek jest mistrzem w rozwiązywaniu problemów które sam stworzył. Dziś kiedy budujemy „nowy wspaniały świat” wynikają z tego nowe problemy. Chcąc bowiem „ułatwiać” sobie życie stajemy się niewolnikami wymyślanych przez siebie ulepszeń. I dochodzi do tego, że ten kogo nie stać na dobrobyt zaczyna się za nim uganiać. Bo jeden musi udowadniać drugiemu, że ma od niego lepiej, żeby nie czuć się gorzej. Mamy coraz więcej „możliwości”, ale coraz mniej czasu. I dlatego przyjmujemy pigułki informacyjne. Osobiście uważam, że całe to zamieszanie jest w dużej mierze zbyteczne – bo gdyby ludzie nie wymyślali sobie problemów nie musieliby ich rozwiązywać. Ale wtedy nie wiedzieliby co ze sobą zrobić. Zawsze chcemy najpierw wiedzieć do czego możemy czegoś użyć, a dopiero potem osądzamy czy jest nam to potrzebne. Tymczasem to my jesteśmy używani do napędzania tych zbiorowych fikcji. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz