Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 21 maja 2018

CZYSTA ŚWIADOMOŚĆ

Choć uważamy, że jesteśmy jednym i tym samym, przez całe życie się zmieniamy. Bo przez całe życie się uczymy – istotą naszego bytu jest przyswajanie informacji. Dopiero z nich budujemy narrację i to one są spoiwem interakcji społecznych. Jak mówił Kartezjusz – myślę więc jestem. W odróżnieniu od mniej bystrych stworzeń posługujemy się systemem symbolicznym kodującym informacje do poziomu abstrakcji – ta zaś umożliwia nie tylko niezwykle precyzyjne opisywanie rzeczywistości, ale i snucie idei i hipotez. Tyle że nie do końca wiemy jak z tych symboli konstruujemy znaczenie – przecież nie mamy w głowie słowników. W lingwistyce kognitywnej przyjmuje się, że język jest instrumentem tak zwanej ucieleśnionej symulacji, czyli przywoływania własnych doświadczeń percepcyjnych. I dopiero z takiego tworzywa możemy lepić swoje ludzkie koncepcje.

Trudno bowiem nie ulec wrażeniu, że życie nie jest czymś w rodzaju opowieści. Tak naprawdę jesteśmy tylko jej narratorami. To znaczy nie zapisujemy wspomnień jak komputer plików tylko wyławiamy z nich to co było najbardziej nasycone emocjonalnie. A potem „przerabiamy” to tak, żeby zawsze było spójne z tym co obecnie czujemy i myślimy. Budząc każdy elementarny ślad pamięciowy (engram) rekonstruujemy przeszłość umieszczając ją w obecnym kontekście poznawczym. Więc choć to na podstawie przeszłości symulujemy przyszłość, nasza pamięć jest też swego rodzaju symulacją. W pewnym sensie każdy z nas pamięta to co chce. Każda nasza myśl wynika zawsze z poprzedniej – jest skutkiem bezustannej aktywności mózgu. To kontekst tworzy znaczenie. Wiedza jest więc czymś więcej niż zbieraniem danych – to rezultat dostrzegania przez nas zależności pomiędzy różnymi zdarzeniami. Każda przyswajana informacja jest umieszczana w matrycy percepcji i analizowana w świetle obecnych tam interpretacji.


Dzięki temu stworzyliśmy kulturę i technikę. Nasz aparat mózgowy potrafi świetnie wyławiać wzorce i improwizować – kreatywnie przekształcać je w nowe kombinacje. To właśnie otwartość na wciąż nowe interpretacje życia jest naszą „duszą”. Uczenie się nie polega więc na tym żeby przyswoić jak najwięcej wiedzy. To raczej znajdywanie powiązań pomiędzy istotnymi dla nas informacjami. Choć brzmi to jak herezja stosowany w szkołach, na kursach i szkoleniach system „blokowego” przyswajania wiedzy jest sprzeczny z naszą naturą neurologiczną. Dlatego przysłowiowy „kujon” jest tak często jednocześnie tępakiem. Mądrzejszym stanę się nie gromadząc dane które wkrótce zapomnę, tylko rozumiejąc mechanizmy. Na przykład nie sposób rozumieć historii bez odnoszenia jej do kultury, która z kolei jest wtórna do mechanizmów biologicznych... I tak dalej. Przy tym tylko to co jest istotne emocjonalnie (a więc fascynujące) naprawdę się w nas wpisuje. Dlatego „gubimy” większość balastu informacyjnego już po egzaminach.

Wiedza z której nie korzystamy jest eliminowana przez nas mózg jako „śmieciowa”. Korzystając ze swych ograniczonych zasobów musi on przecież posługiwać się tylko tymi wiadomościami które wnoszą coś do obrazu rzeczywistości. Właśnie dlatego człowiek ciągle jest w stanie aktualizować swoją wiedzę. Świadomość jest czymś w rodzaju filtra informacyjnego, a nie bazy danych. Tylko dlatego, że nasza pamięć jest tak ulotna, mamy kreatywne umysły. I to dlatego rozumujemy „po ludzku”, czyli nadajemy powiązaniom między zjawiskami znaczenie. Konsekwencją tego jest umieszczanie wszystkiego w jakimś znaczeniu, przez co możemy to zrozumieć. I choć wynikają z tego różne błędy poznawcze konteksty informacyjne z którymi się stykamy wyrabiają w nas szereg intuicji. Pożyteczna jest tylko wiedza sprowadzona do funkcjonalnych „skrótów myślowych”. Uczyć się suchych faktów, dat, formułek czy definicji, ma taki sens jak wkuwanie książki telefonicznej. Choć społeczeństwo uważa, że czas i przestrzeń na naukę powinna być jakoś odseparowana od życia, to uczymy się cały czas i ciągle coś „przerabiamy”. Nie jest ważne ile wiem, tylko co z tego wszystkiego rozumiem.

Zapamiętywanie „bloków informacyjnych” nader często staje się więc tylko uciążliwą koniecznością. Jeśli bowiem skupiamy się na życiu celebrytów, tatuażach, serialach, piłce nożnej, modzie, gadżetach i fejsbuku to wypieramy z mózgu wiedzę konieczną do rozumienia innego rodzaju zależności. Erudytami nie są więc ludzie którzy posiedli cyrkowe umiejętności pamięciowe, tylko ignorujący wiedzę zbyteczną. Gówniana informacja jest gorsza od żadnej informacji bo tylko zaśmieca obraz sytuacji. Sęk tylko w tym, co ktoś rozumie jako taką sytuację. Bo często chcielibyśmy stosować wiedzę instrumentalnie – do zarabiania pieniędzy, uwodzenia kobiet czy przekonywania wyborców. Najlepsze recepty mogą być jednak tylko inspiracjami dla naszej kreatywności – właśnie po to mamy świadomość. Nie ma żadnych magicznych sztuczek, ale ponieważ wielu desperatów chce „łopatologicznej wykładni” mnożą się wszelkiej maści doradcy, eksperci i trenerzy, którzy najlepsi są tylko w doradzaniu. W życiu musimy używać własnego mózgu, a nie zbiorów zaklęć. Z punktu widzenia edukacji kluczowe powinno być budzenie pasji, a nie wtłaczanie do głowy programowych matryc.

Uważam że w życiu kluczowe jest tylko ustalenie swojej filozofii życiowej – potem niestety stajemy się jej wykonawcami. Przy tej okazji najbardziej denerwują mnie osobnicy kwestionujący moją filozofię. Bo choć pewnie jak wszyscy nie odgarniałbym od siebie pieniędzy, pięknych kobiet i pochlebców, droga do tego jest długa, żmudna i mozolna. Pytanie więc czy nie lepiej cieszyć się po prostu tym co samo przychodzi, zamiast pogrążać się w spirali pragnień. Nie jestem w stanie żyć instrumentalnie, bo wtedy to już nic mi nie wychodzi. To raczej życie jest dla mnie instrumentem żeby pozyskiwać czas i przestrzeń dla własnych poszukiwań. Jedyne co mogłyby zapewnić mi pieniądze to wolność od ekonomicznej pańszczyzny. Tymczasem jestem minimalistą z konieczności – nie mam serca do interesów, bo kojarzy mi się to z przyswajaniem jakiejś nudnej wiedzy fachowej i ciągłym zmuszaniem się żeby nie odpuścić. Rozwijanie się w innym kierunku przychodzi mi bardziej naturalnie. Statystycznie nikt nie jest od nikogo głupszy czy mądrzejszy, tylko po prostu inny. Każdy z nas sam kreuje zawartość swojego umysłu, żeby realizować własną filozofię. Powodzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz