Ludzki mózg jest strukturą emergentną. To znaczy
nieredukowalnym do tworzących go składników procesem interakcji między nimi.
Podobnie jak mrowisko w którym królowa nie wydaje rozkazów, lecz gdzie każda mrówka
reaguje na impulsy chemiczne i sama je wytwarza. Pomimo braku zarządzania
mrowisko może reagować w sposób złożony i realizować „cele”. Z tego punktu
widzenia myślenie jest swego rodzaju świadomym automatyzmem. Już w
dziewiętnastym wieku angielski zoolog Thomas Henry Huxley przeczuwał, że
„poczucie które zwiemy wolą, nie jest przyczyną dobrowolnego czynu, a tylko
pojawiającym się w świadomości symbolem tego etapu czynności mózgowych, który
stanowi bezpośrednią przyczynę owego uczynku”. Zarządzające „ja” jest więc
tylko pewnym obrazem wizualizującym bardzo skomplikowane współzależności.
Jaźń jest symulacją monitorującą proces pseudo-decyzyjny, w
którym czysty automatyzm uzupełniony jest o analizę zebranych danych przez
posiadane algorytmy. Kiedy wchodzimy ze sobą w interakcje zmieniamy
chemiczno-elektryczną aktywność mózgów, przekładającą się na nasze stany
psychiczne. Kiedy czegoś pragniemy, tak naprawdę chcemy narkotyków
produkowanych przez nasze mózgi. Gdyby jednak ktoś przestawił nasz mózg na tryb
bezwarunkowego szczęścia nazwalibyśmy to iluzją. Bo przestałoby nam zależeć na
aplikowaniu sobie „prawdy”. Wielkie tradycje mistyczne – chrześcijańscy
gnostycy, muzułmańscy sufi czy hinduscy jogini – postrzegali jednak prawdę
zgoła inaczej. Szukali jej w dystansowaniu się od skłonności swojego umysłu. W
ten sposób dostrzegali abstrakcję kryjącą się za szeregiem zbytków.
Złoty środek leży gdzieś pomiędzy pogonią za tym czego
chcemy a zadowoleniem z tego co mamy, bo zarówno wygórowane ambicje, hedonizm
jak i asceza prowadzą do obsesji. Uzależnienie od osiąganych wyników czy
szybkiej gratyfikacji podobnie jak wyrzekanie się marzeń i przyjemności czyni
je obiektem fiksacji. Im bardziej się do czegoś zmuszamy, tym bardziej staje
się to nieznośne. Im więcej mamy rzeczy tym mniej są one dla nas warte. A im
bardziej sobie czegoś odmawiamy, tym bardziej tego chcemy. A przecież to
wszystko tylko kropelki chemikaliów sączące się przez synapsy. Nie ma więc się
czym przejmować – ich produkcji nie da się zbytnio wyśrubować. Ani nie ma sensu
tamować ich przepływu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz