Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 22 kwietnia 2018

MISTYKA PRAGMATYCZNA

Rzeczywistością zwykliśmy nazywać to co widzimy, słyszymy, czujemy. Tymczasem są to tylko elektryczne impulsy w naszym mózgu. Świat zewnętrzny przetwarzany jest na jego „język”. My zaś doświadczenie rzeczywistości uważamy za bezpośrednie w niej zanurzenie. Obcujemy tymczasem z jej częściową rekonstrukcją. Na przykład nasze receptory wzrokowe wychwytują jedynie część spektrum fal elektromagnetycznych (mniej niż jedną dziesięciobilionową z nich), czyli światło widzialne. Na pozostałą część tego aspektu rzeczywistości pozostajemy „ślepi”. Niektóre zwierzęta obrazują świat przy pomocy zmysłów kompletnie nam nieznanych, wyczuwając pole elektryczne czy ciepło innych istot, lub orientując się w przestrzeni dzięki kierunkom pola magnetycznego czy echolokacji. W dodatku to co mówią nam różne zmysły jest integrowane w jedną opowieść, a to wymaga synchronizacji strumieni informacyjnych.

Wycinek „prawdy” który przetwarzamy, poddawany jest więc jeszcze uproszczeniom i interpretacji, aby przez filtr percepcji przepływał tylko końcowy „raport”. Przy tym styl narracji jaki przyjmuje „obserwator” uzależniony jest nie tylko od jego predyspozycji poznawczych, ale też nawykowych i kulturowych schematów, czyli doświadczenia. Nigdy nie jesteśmy w stanie uwolnić się od swoich wewnętrznych kontekstów, gdyż to w ich świetle rozpatrujemy znaczenie. Dzięki neuroplastyczności dostosowujemy się do różnych kultur, ról społecznych i okoliczności, lecz z czasem to rzeczywistość dopasowujemy do swoich wyobrażeń. Każdy bodziec widzimy w świetle swoich doświadczeń i założeń. Nasz mózg pracuje bezustannie nawet jeśli zostaje pozbawiony stymulacji (o ile żyje). Długotrwałe odcięcie go od bodźców zmysłowych (tak zwana deprywacja sensoryczna) sprawia, że zacznie on je symulować – tworzyć halucynacje.
 

Jak widać ludzki umysł potrafi funkcjonować w sensorycznej próżni, tyle że niezbyt sprawnie. O ile jednak długotrwała deprywacja sensoryczna odrealnia, krótkotrwała wprawia w stan relaksu bliskiego medytacji. Dlatego komory deprywacyjne są dziś sprzedawane pod postacią „zbiorników relaksacyjnych”, reklamowanych jako doskonały sposób na odstresowanie się. Chwilowe odcięcie się od dopływu bodźców pozwala cieszyć się rzeczywistością wewnętrzną. Tak naprawdę to w niej jesteśmy zanurzeni, a wszystko inne to tylko wyselekcjonowane obrazy wychwycone przez nasze receptory. Tylko w czasie jednej sekundy odbierają one gigantyczne ilości danych (około stu miliardów bitów), z których jednak jedynie ułamek (około stu bitów) dociera do świadomości. Nasza percepcja przez cały czas wykonuje gigantyczną pracę żebyśmy mogli cokolwiek postrzegać. W tej sytuacji chwilowe uwolnienie naszego mózgu od przetwarzania informacji może mieć dla niego zbawienne skutki.

NIE JESTEŚ KROPLĄ W OCEANIE.
JESTEŚ OCEANEM W KROPLI.
- Rumi, mistyk islamski
Wyłączenie „ja” wynika w znacznym stopniu z ograniczenia aktywności przednich obszarów kory przedczołowej. Mechanizm przejściowej hipofrontalności przerywa  analizowanie, planowanie i ruminacje, które narastając zaburzają wewnętrzną harmonię. Nie trzeba więc koniecznie zamykać się w komorze, żeby odpocząć od reagowania. Nurt psychologii zajmujący się badaniem tak zwanego optymalnego doświadczenia (flow), sprawdza jak możemy czerpać życie pełnymi garściami. I wydaje się, że resetowanie „ja” jest kluczowe dla pełnego przywracania jego potencjału (przy czym chodzi tu o wewnętrzne spełnienie, a nie wąsko określone „osiągnięcia”). Wchodząc w stan przepływu mózg odcina ośrodki „przeszkadzające” mu w wykonywaniu danej czynności, co skutkuje pełnym w niej zanurzeniem. Receptą na taki odlot jest posiadanie autentycznej pasji, będącej motywacją samą w sobie, a nie służącej „czemuś”. Mistycyzm pasji wiąże się z pochłonięciem przez własną ciekawość, kreatywność czy satysfakcję. W tym punkcie następuje nasze zjednoczenie z rzeczywistością.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz