Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 29 października 2017

KUCHENNA REWOLUCJA

Jednym z najwspanialszych aspektów człowieczeństwa jest świadomość rozwinięta w stopniu umożliwiającym przekraczanie swojej biologicznej egzystencji. Wszelka duchowość, rozumiana jako próba nadaniu życiu sensu i znaczenia, zmusza jednak do pytań o celowość bytu. Natura wyposażyła nas w system emocji, który skłania nas do poszukiwania lub unikania pewnych wrażeń. Dodatkowo proces warunkowania kształtuje nasze uczucia (emocje wtórne), ucząc nas postrzegania określonych bodźców jako nagrody lub kary. Lecz emocjonalny automatyzm komplikuje intelekt –  może nas ostrzegać przed emocjonalnymi pułapkami, ale też zmuszać do stresu i wyrzeczeń w imię jakiejś wizji. Co więcej, jeśli jest szczególnie upierdliwy, zastanawia się nad tym co mu wynagrodzi niechybną śmierć, czyli po co istnieje.

Na powyższe pytanie każdy sam sobie musi odpowiedzieć. Poszukując coraz to nowych odpowiedzi stworzyliśmy kulturę, religię i filozofię, oraz cywilizację. Abstrahując od kwestii metafizycznych, nurtująca jest również kwestia jak udało się nam pokonać przepaść dzielącą nasz gatunek od najinteligentniejszych nawet zwierząt. W końcu nie ulega wątpliwości, że w barwnym świecie przyrody pozostajemy ewenementem. Wiadomo, że doprowadzić musiały do tego korzystne adaptacyjnie mutacje, które przekazywane w pakiecie genetycznym stopniowo się uwypuklały. Aby tak skomplikowany i energochłonny organ jak ludzki mózg mógł się jednak wykształcić konieczne było odpowiednie paliwo. W przeciwnym wypadku taka skokowa i jakościowa zmiana nie byłaby możliwa.

W związku z tym powstało kilka mniej lub bardziej poważnych teorii. Na przykład „hipoteza naćpanej małpy” wskazująca na rolę grzybów halucynogennych w ewolucji człowieka. Zdaniem propagatora tej hipotezy, Terence McKenna, to spożywanie takich grzybków miało wyzwolić w protoludzkich zwierzętach kreatywność i wyobraźnię. Teorię, choć intrygującą, uważa się za raczej pseudonaukową, ze względu na jej czystko hipotetyczną konstrukcję. Nasi przodkowie stosowali różne rośliny w celach „szamańskich”, co mogło mieć pewne znaczenie w rozwoju kultur pierwotnych, niemniej aby przerośnięte mózgi mogły przetrwać konieczne było dostarczanie im wielu składników odżywczych. Z tego założenia wychodzi też „hipoteza wodnej małpy”, widząca przodków człowieka w środowisku wodnym lub przybrzeżnym. Zwolennicy tej koncepcji argumentują, iż nagły wzrost wielkości mózgu 200 tysięcy lat temu wymagał kwasów tłuszczowych , których dostarczać mogła rzekomo tylko dieta bogata w ryby i owoce morza. Nie przemawiają za tym niestety dowody kopalne.


Prawda jest zapewne dużo bardziej prozaiczna, ale też smakowita. Otóż mózg umożliwiający abstrakcyjne myślenie mógł wyewoluować ponieważ nauczyliśmy się... gotować. Gdybyśmy jedli surowe mięso i warzywa nie bylibyśmy w stanie zaspokoić jego potrzeb energetycznych. W stanie spoczynku nasz mózg pochłania aż 20% energii zużywanej przez organizm, podczas gdy u innych naczelnych jest to zaledwie 9%. Jedzenie poddane obróbce termicznej jest łatwiejsze do spożycia i trawienia, więc pozwala na szybkie dostarczenie mózgowi odpowiedniej ilości kalorii. Gdybyśmy mieli żywić się tylko „surówką” musielibyśmy ją rzuć przez przeszło 9 godzin dziennie, więc zapewne ktoś by nas musiał dokarmiać manną z nieba. Swoje człowieczeństwo zawdzięczamy sztuce kulinarnej. Jemy po to żeby myśleć. Mniam.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz